Portret podwójny cz. 1. Wychowanie

You are currently viewing Portret podwójny cz. 1. Wychowanie

Przez ponad tydzień zmagałam się z tą książką.

Nie, żeby była niedobra, trudna w czytaniu, albo żebym ja zaniemogła i nagle zaczęła wolno czytać. Książka jest owszem duża i gruba, ale świetna. Czyta się ją znakomicie, tyle że trzeba wiele sobie przy okazji przemyśleć.

Magdalena Grzebałkowska Beksińscy. Portret podwójny (wyd. Znak). Na jednej z wersji okładki fotos z filmu i duży napis Film Ostatnia rodzina. Obraz powstał na podstawie oryginalnego scenariusza Roberta Bolesto. Reżyseria Jan P. Muszyński. To trochę myli i przyznam szczerze, że kupowałam książkę myśląc, że jest uzupełnieniem filmu.

Konsultantem muzycznym filmu i bardzo ciekawej metody opracowania go, jest mój młody przyjaciel Paweł Juzwuk, a więc film oglądałam także z punktu widzenia przekazania muzycznej misji Tomasza. Metoda ta jest mi niezwykle bliska, bo sama zawsze staram się znaleźć w muzyce taki element, który wzmocni odbiór obrazu, a raczej nada mu dodatkowych odcieni i barw. To się w tym filmie świetnie udało. W muzyce, którą przygotował Paweł jest wiele elementów, które współtworzą skomplikowaną osobowość Tomasza, a nawet racjonalizują jego działanie. Trudno w taki sposób przedstawić bohatera w książce. Wielokrotnie ze zdziwieniem odkrywam, że chociaż dla mnie za tytułami większości utworów kryje się muzyka, to nie jest normalne. Przeciętny czytelnik, zapamiętuje, treść i przesłanie literackie pojawiającego się w tekście tytułu i raczej nie kojarzy go z realnym utworem muzycznym lub słowno-muzycznym.

Czy ta książka to jest uzupełnienie? I tak i nie. Na pewno jest to dla książki krzywdzące, chociaż pewnie wzmogło sprzedaż (ponad 100 tys. sprzedanych egzemplarzy). Książka jest niezwykle samodzielnym i innym spojrzeniem na całą rodzinę, a przede wszystkim ojca Zdzisława i jego syna Tomasza. Dla mnie jest opowieścią o nieznanym mi wcześniej Tomaszu i rozważaniami na temat tego, ile przynosimy na świat ze sobą i naszą osobowością, a co powoduje, lub może spowodować nasze wychowanie, otoczenie i ogólna życiowa sytuacja.

Każdy z nas jest inny i każdy ma inny bagaż życiowych doświadczeń. Jednego trudne warunki zmogą i zniszczą. Inny świetnie sobie w takiej sytuacji poradzi. Różnią się nawet jednojajowe bliźniaki wychowywane w separacji. Oczywiście można być naturą nadwrażliwą neurasteniczną i podatną, a wtedy w niesprzyjających warunkach, które te cechy spotęgują, musi wydarzyć się nieszczęście. Brakuje mi w tej dyskusji matki Tomasza, jej działania i aktywności w kształtowaniu syna, ale autorka świadomie jej postać marginalizuje. Ona i jej problemy nie będą ważne, ani zauważane. Nigdy nie była na wakacjach, za granicą, nad morzem. Utrzymywała dom, dbała o wygodę wszystkich, przez większość życia oszczędzała, często kosztem siebie. Zdzisław mówił, że ona ma niską samoocenę, bo tak została wychowana. Przekazała takie myślenie o sobie synowi. On też miał niską samoocenę. W jej domu brakowało serdeczności. Cały czas trzeba było coś robić, pracować.


Nieobecne są też obie babcie, które także były domownikami i częścią specyficznej rodziny. Teściowa mieszkała z nimi zawsze. Zajmowała się małym Tomaszem, ale potem wnuk nie czuje z nią bliskości. Matka Zofii pojawiła się później i chyba także pozostała osobna. Na pewno takie nagromadzenie bardzo różnych osób, ciągle przebywających na małej powierzchni i prawie nie opuszczających mieszkania, nie sprzyjało harmonii. Każdy zajęty jest sobą, a matka pełni funkcje w stosunku do wszystkich służebne. Dom żyje w wiecznym chaosie i rozgardiaszu. W tym wszystkim wychowuje się dziecko. Dom jest wsobny, zajęty tylko swoimi sprawami. Tematem książki są dwie wielkie, specyficzne i kontrowersyjne osobowości. Sytuacja i sposób życia tej rodziny oraz skutki.


Tomasz jest kochany, ubóstwiany, rozpieszczany. Wszystko jest dla niego i wszystko mu wolno. Bez granic nie ma wychowania. Bez granic wcale nie jest dobrze, bo człowiek musi wiedzieć, że są jakieś zasady i jakich zasad powinien się trzymać. W tym domu nie ma kar, ale też nie ma czułości (Marian Turski mówi, że w duszy Zdzisława jest ziąb, sam malarz przyznawał, że nigdy syna nie przytulił, a nawet nie dotykał). Ojciec sam zrezygnował kontaktów ze światem zewnętrznym, ale go znał. Matka się podporządkowała. Tomasz, kiedy taki świat się w jego życiu się pojawia nie umie go już zrozumieć, ani się do niego dopasować. Jest super inteligentny, twórczy, ale i nadwrażliwy. Towarzyszą mu niesamowite wizje. Lubi się bać. Potem zafascynują go filmy grozy. Wychowuje się bez kontaktu z rówieśnikami. Interesują go, ale nigdy nie będzie umiał nawiązywać koleżeńskich relacji (próba wyjazdu na biwak). Od dzieciństwa dużo chodzi do kina, tak jak ojciec słucha muzyki, maluje i czyta. Mając 10 lat postanawia zostać pisarzem. Pisze i wydaje książki, komiksy. Jest impulsywny, o byle co wpada w złość, grozi śmiercią winowajcom, histeryzuje. Nikt i nic go nie ogranicza. Najgłupsze figle uchodzą mu płazem. W liceum koledzy się do niego garną (ojciec staje się znany), ale i tak czują, że jest inny. Fotografuje. Godzinami może opowiadać różne historie i oglądane filmy. Fikcję miesza z rzeczywistością. Wymaga ciągłego zainteresowania, nie interesują go inni, ani sprawy, które ich dotyczą. Jest pracowity i wiecznie zajęty. Świetnie zorganizowany i jak ojciec pedantyczny. Fanatycznie słucha muzyki. Obaj z ojcem ściągają płyty z zagranicy. Tomek zarabia wykonując kopie magnetofonowe i zdjęcia. W szkole prowadzi radiowęzeł i tu powstają jego pierwsze audycje o muzyce. Zakłada wydawnictwo płytowe. Wyżywa się w muzyce, pisze też słowa. Studiuje filologię angielską w Katowicach, a po roku przenosi się do Warszawy, gdzie z Sanoka przeprowadziła się reszta rodziny. Ojciec kupuje mu mieszkanie, po sąsiedzku. Matka sprząta, pierze, robi zakupy, gotuje obiady, nie słysząc za to dobrego słowa. Z babciami chyba mija się i nie utrzymuje kontaktów. Język angielski opanuje znakomicie. Może bez trudu tłumaczyć teksty ulubionych zespołów.

Dorasta, ale nie dorośleje. Jego psychika pozostaje na poziomie dziecka. Koledzy odchodzą do realnego życia. On zostaje w Nibylandii. Jest pogrążony we własnych myślach i świecie. Całkowicie aspołeczny. Nie może porozumieć się z ludźmi. Kocha się nieustannie, ale nie znajduje zainteresowania dziewcząt. Chce żeby były takie jak on. Mści się na tych co odchodzą. Jest z tego powodu nieszczęśliwy. Niestabilny psychicznie. Łatwo załamuje się i pogrąża w rozpaczy. Pierwsza próba samobójcza 1977 r. Potem zamówiona klepsydra, informująca o własnej śmierci. Pierwszy raz, a może jedyny pojął, że zrobił coś niewłaściwego.

Od 1979 r. nie opuszcza go depresja, rozdrażnienie i agresja wobec siebie i innych. Łatwo wpada w furię. Jest dowcipny, ale jego świat jest ponury. Nałogowo ogląda horrory. Kontaktuje się z psychologiem, leczy u psychiatry. Już zawsze bierze leki. Temat śmierci pojawia się w rozmowach, korespondencji, są kolejne próby samobójcze, aż do tej ostatniej, skutecznej (1999), która zakończy jego życie. Rodzice nie mają w stosunku do niego oczekiwań. Nie musi zarabiać, ani sam się utrzymywać. Trochę tak, jakby miał kieszonkowe. Nigdy się nie usamodzielni. Korzysta z możliwości i zamożności ojca (sprzęt audiofilski, płyty, komputer, maszyna do pisania). Rodzice żyją w ciągłym stresie, świadomi, że w każdej chwili może się wydarzyć coś złego. Wreszcie pojawia się Nadkobieta. Ona także nie wytrzymuje, a on rozdrapuje ich związek w felietonach, chce się mścić. Niedojrzały jak dziecko.


Skoncentrowany na sobie i muzyce. Zaczyna prowadzić wieczory muzyczne. Jest świetnie przygotowany, przywozi na spotkania nawet zrobione przez siebie plakaty, ale prezentuje tylko tę muzykę, która interesuje jego. Jest niezdolny do kompromisów, nie dyskutuje, wie. Słuchacz go nie interesuje. Wreszcie trafia do Polskiego Radia. Pisze recenzje, tłumaczy dialogi filmowe. I teksty do czasopism muzycznych, a także piosenki. Bardzo poważnie traktuje listy, które do niego przychodzą i odbiera je bardzo emocjonalnie. W swych ocenach jest bezwzględny i ironiczny. Ostro krytykuje też prace innych kolegów. Nie zawiera przyjaźni. W tym czasie byłam szefem dźwięku ITI film studio. Musieliśmy się mijać na korytarzach, bo tłumaczył dla nas Bondy, ale w ogóle go nie pamiętam. Nie bratał się z nikim. Nijak nie mogę sobie przypomnieć także jego audycji. Zawsze słuchałam trójki, bo słuchano jej w moim domu, ale też z domu wyniosłam przyzwyczajenie słuchania wybiórczego. Radio, czy telewizor, nie były włączone cały czas. Odkąd pracuję z dźwiękiem, prywatne słuchanie jeszcze ograniczyłam. Nigdy nie jest to tło dla innego działania. Jego audycje nie znalazły się na mojej liście. Ze względu na porę, ale i tematykę. Zespoły, których słuchał stanowiły zamknięty krąg, były mroczne jak on, ciężkie i dołujące.

Moje rozmyślania o tej tragicznej postaci nasuwają też różne skojarzenia do sposobu życia przynajmniej kilku spośród moich znajomych. Zawody artystyczne i mało usystematyzowane przyciągają takich ludzi. Tu dłużej można żyć w przekonaniu o swojej młodości i beztrosce. Najczęściej prowadzą przedziwny tryb życia, często są niepunktualni, nigdy nie pamiętają o datach ważnych dla innych, ale przeżywają, gdy ich imieniny, czy urodziny zostaną przemilczane. Miewają fobie i dziwactwa, które prezentują, jako swoją wyjątkowość. Wspólny motyw to, urodzony późno, wychowywany bez hamulców i ograniczeń na króla wszechświata, a potem bolesne zderzenie z rzeczywistością, gdy okazuje się, że nikt poza domownikami tego królewskich zapędów nie respektuje. Nie dorastają nigdy, pozostając Piotrusiem Panem lub Panią Piotrusiową. Miało być pięknie i bezstresowo, a tymczasem są utrapieniem dla innych, ale i nieszczęściem dla siebie. Zawsze trudni, skłóceni i niezrozumiani. W kobietach szukają kochanki i jednocześnie oddanej do granic możliwości matki spełniającej wszelkie zachcianki. Nie umieją słuchać, ani dawać. Niestabilni psychicznie, nie dają wsparcia. Sami wymagają ciągłego podtrzymywania. Chcą być zawsze najważniejsi, nie umieją przegrywać, nie znają kompromisu. Jeśli maja dzieci, to konkurują z nimi o względy partnera, są bardziej ich kolegą niż wychowawcą. Nie widzą możliwości i potrzeby dostosowania się do innych. Ich zainteresowania mają cechy fanatyzmu i zatracenia, tak charakterystyczne dla dzieci. Często jest to właśnie muzyka i film, a więc ucieczka w iluzję i nierealny świat. Może byliby inni, gdyby zamiast kultywować poczucie bezkarności i granic, ktoś kiedyś ich wychował i nauczył, że nie da się do siebie dostosować reszty świata? Że od siebie także trzeba wymagać i próbować współpracować i współżyć z innymi?