Dzień nauczyciela akademickiego, czyli pokaz mody średniowiecznej

You are currently viewing Dzień nauczyciela akademickiego, czyli pokaz mody średniowiecznej

Są dni w życiu każdej uczelni, które uważane są za wyjątkowe. Każda z tych uroczystości ma swój indywidualny charakter i przebieg, ale jedna cecha jest wspólna: rektor, prorektorzy, dziekani lub prodziekani występują w togach. Na niektórych uroczystościach osób w togach lub strojach togo – podobnych jest więcej.


Toga to strój starożytnych Rzymian. Lekki, dostojny i elegancki. Noszono go od czasów późnej republiki. Najstarsze togi były zawojem materiału, później pojawiły się kieszenie. W trakcie uroczystości religijnych, kapłani z kawałka togi formowali kaptur. Toga mówiła o przynależności właściciela do określonej warstwy społecznej i o sprawowanym przez niego urzędzie. Najprostsza była wykonana z białej lub kremowej wełny. Ubrania szyto też z lnu, chociaż słowo szycie jest mało uprawnione, bo wszelkich szwów unikano jak ognia. 


W togach chodzili tylko obywatele rzymscy, ale pamiętamy tak ubranych głównie senatorów, bo tych przedstawiają rzeźby i mozaiki. Dostojniejsze stroje ozdabiano purpurowymi paskami różnej szerokości. Cesarz jako jedyny przywdziewał toga purpurea. Zezwalano też, aby purpurową lub kolorowaną togę przywdziewał wódz w czasie triumfu. W trakcie żałoby lub politycznych zawirowań noszono togi ciemne. Początkowo kobiety także nosiły togi, ale później moda żeńska się zmieniła. Togę damską zarezerwowano dla prostytutek. Obywatelki nosiły suknie i peleryny okrywające ramiona. Wszyscy na bieliznę zakładali tuniki i ten strój dotyczył także niewolników. Oczywiście tuniki różniły się jakością materiału, kolorem i naszywanymi pasami.


Założenie i odpowiednie udrapowanie togi było trudne, bo była to materia o długości 5, a szerokości 3 m., a więc bogatsi obywatele mieli do tego celu specjalnego niewolnika. Cały proces zakładania togi musiał odbywać się niezwykle starannie. Zawsze był to strój okazjonalny i paradny. Pod togą noszono tunikę, a w chłodne dni na togę zarzucano rodzaj płaszcza spinanego agrafą.


Żołnierze na tunikę zakładali zbroję i w razie potrzeby płaszcz lub podobne, ale bardziej dostojne okrycie. Cesarz w kolorze purpury, wodzowie szkarłatu, oficerowie – bieli. Grube wełniane płaszcze stały się później okryciem cywilnym. Tkaniny rzymskie pochodziły z importu (były nawet chińskie jedwabie), a proces farbowania tkanin był niezwykle kosztowny. Nie mniej znano już liczne barwniki, a więc bogacze ozdabiali odzież złotem. Pod koniec czasów rzymskich rezygnowano z togi. Noszono szaty i płaszcze. Bogacze barwne, a chłopi szare. Pojawiły się okrycia skórzane i filcowe. Odzież zdobiono agrafami i przypinkami. Noszono pasy, bransolety, sygnety.


Togę jako strój dostojny przejęli od starożytnych, członkowie średniowiecznych uniwersytetów. Bo o godności człowieka w dobie średniowiecza mówił jego strój. Wykwintnie mogli ubierać się tylko szlachcice. Mieszczanie nie mogli używać powozów i nosić gronostajów. Chłopi musieli ubierać się na czarno lub brązowo. Podejście do ubioru było symboliczne. Każdemu zawodowi czy stanowi przez strój i barwę, wyznaczano jego miejsce. Togi wyróżniały akademików. 


Oczywiście zależnie od klimatu miały różną grubość i wykonywano je z różnych materiałów. Był to strój kosztowny i używany głównie w czasie uroczystości i egzaminów. Na co dzień rangę akademika (student, bakałarz, magister, doktor = profesor) można było rozpoznać po czapce bądź birecie oraz po zdobieniu rękawów tuniki. Tuniki szyto z sukna, podbijano na zimę futrem. Togi były najczęściej czarne. Szyto je także z aksamitu i innych rodzajów znanego już pluszu. O dostojeństwie świadczyła purpura, a jeszcze wykwintniej wyglądał strój ozdobiony gronostajami. Najwyżsi rangą akademicy mieli togi ozdobione łańcuchami, które często wysadzano drogimi kamieniami. Noszono też ozdobne birety.


W średniowieczu wszystko przybierało formę konwencji, porządku, obyczaju. Każde zdarzenie ujmowano w wyraziste formy, wszystko było podniosłe i musiało być zgodne, z narzuconymi rygorystycznymi regułami. Tak należy przyjmować etykietę i miłość dworską, czy obyczaje wojenne (prawo międzynarodowe). Do funkcji tworzono specjalne urzędy. Wszystkie rzeczy miały imiona np. armaty, statki, lampy. Każda wypowiedź krystalizowała się w przysłowie, sentencję czy cytat, który wielokrotnie powtarzano. Jego kontynuacją była dewiza, emblemat, a wreszcie herb.  Formalizm powodował ogromne przywiązanie do oznak zewnętrznych.


Życie toczyło się publicznie i z wielką intensywnością. Procesje, egzekucje, powitania, pożegnania, pochody, wielogodzinne występy kaznodziejów itp. Zbiorowo popadano zachwyt, wylewano wiadra łez i wpadano we wściekłość. Niezwykle ozdobne były uroczystości religijne. Bogacz nigdy nie poruszał się bez świty. Wystawne były uroczystości dworskie i organizowane przez władców. Misteria, żywe obrazy, maskarady. Z tego wywodziły się święta ludowe i mieszczańskie. 


Swoje pochody i święta miały też powstające w średniowieczu uniwersytety. Orszak profesorów w togach, studentów w strojach galowych, togach bakalarskich i magisterskich, najczęściej z towarzyszeniem trąbek, werbli, często z występami i figlami braci studenckiej, wzbudzał żywe zainteresowanie. Od tych zwyczajów pochodzą stroje, które noszą w chwilach uroczystych władze współczesnych uczelni. Oczywiście jest to strój ceremonialny. Na szczęście, nie prowadzi się tak wykładów. W nowych budynkach i salach zginęły nawet profesorskie katedry.


W togach władze naszej uczelni wkraczają na estradę sali koncertowej na początku października, aby otworzyć uroczyście rok akademicki. Jest poczet sztandarowy. Uroczystość uświetnia chór. Są okolicznościowe przemówienia. To święto studentów 1 roku. Najlepsi na egzaminach wstępnych swoje indeksy odbierają od rektora. Reszta dostaje je na uroczystościach wydziałowych. Zdarzało się, że na tej uroczystości wręczano dyplomy magistrom, którzy ukończyli studia z wyróżnieniem. Jest to okazja do wręczenia Doktoratu Honoris Causa, jeżeli taki zostanie właśnie przyznany, chociaż zazwyczaj bywa to niezależna uroczystość. Najczęściej jest też część artystyczna.

Najbardziej huczna jest uroczystość święta Uczelni, 22 lutego, w dniu urodzin Fryderyka Chopina. Wejście do sali koncertowej wymaga specjalnego zaproszenia. Uczelnię odwiedzają władze stowarzyszeń twórczych muzyków, pojawiają się przedstawiciele radia, filharmonii i innych szacownych instytucją muzycznych oraz odpowiednich ministerstw. Jest to dzień wręczania doktoratów i habilitacji, a ponieważ prawo do noszenia togi, nabywa się wraz z uzyskaniem stopnia doktora, grupa osób w togach jest większa. W uroczystości bierze udział chór i orkiestra, która zajmuje miejsce na balkonie. Oczywiście są okolicznościowe przemówienia i podziękowania. Poza doktoratami i habilitacjami wręczane są liczne nagrody i wyróżnienia.


Na uroczystości są członkowie senatu uczelni oraz zaproszeni rektorzy uczelni warszawskich i bratnich szkół z całej Polski. Wszyscy występują w togach i to jest prawdziwy pokaz mody średniowiecznej. Każda uczelni ma, niezwykle ozdobne i różnorodne stroje, w których występują jej władze. Z okazji święta uczelni odwiedza nas ok. 20 tak barwnie przebranych postaci. Na ich tle nasze władze wyglądają skromnie, godnie i nobliwie, bo taki beret rektora Szkoły Filmowej w Łodzi to może się nawet w nocy przyśnić. Nasz rektor nosi czerwoną, aksamitną togę ozdobioną gronostajami. Prorektorzy mają togi purpurowe, ale bez gronostajów, dziekani ciemno zielone, a senatorowie czarne z lamówkami w kolorze starego złota. Rektorzy i dziekani mają też ozdobne łańcuchy.


Całą uroczystość rozpoczyna wspaniały średniowieczny orszak akademików, z rektorem na czele. Za nim idą dziekani, senatorowie, a potem rektorzy – goście. Wszyscy w ozdobnych togach. Pochód zamyka grupa doktorów i habilitantów w togach zwykłych. Wszyscy mają też różnego rodzaju birety. Orszak wędruje od popiersia Chopina w hallu głównym, aż do wyznaczonych poszczególnym osobom miejsc. Orkiestra gra Te Deum, a goście zgromadzeni w sali klaszczą na stojąco witając przybyłych. To duża emocje i prawdziwe wyróżnienie dla tych, którzy mają odbierać swoje doktorskie i habilitacyjne laury. Zawsze wręczenie doktoratów, habilitacji innych okolicznościowych nagród uświetnia koncert jednego z wybitnych pedagogów. Całość kończy wychodzący z sali, przy dźwiękach Te Deum, orszak akademików w togach. 


Oczywiście opracowanie muzyczne uroczystości uczelnianych jest dość standardowe. Wykonywany jest Hymn Państwowy, Hymn Uczelni skomponowany przez Miłosza Bambinowa, czasem dodatkowy utwór orkiestrowy (najczęściej barokowy) o charakterze triumfalnym i uroczystym,  jeżeli wymaga tego dramaturgia uroczystości. 


Do żelaznego repertuaru należy wspomniane wcześniej Preludium z Te Deum D – dur H.146 skomponowanego, przez barokowego twórcę Marc-Antoine Charpentiera. Kompozycja powstała w latach 1688 – 98. Kompozytor przygotował ją w sześciu różnych instrumentacjach z których do naszego czasu zachowały się cztery. Najbogatsza wersja przeznaczona jest dla solistów, chóru i orkiestry. U nas utwór wykonuje sam zespół instrumentalny, a temat brzmi triumfalnie dzięki instrumentom dętym blaszanym. Niezwykle popularne jest też wykonanie na organy z trąbką. Utwór jest powszechnie znany jako sygnał Eurowizji.


Gaudeamus Igitur to stara pieśń studencka. Powstała w XIII lub XIV w. i kojarzona jest ze środowiskiem Uniwersytetu Sorbona w Paryżu. Jest to tzw. „pieśń pohulankowa”, a jej pierwsze słowa brzmią w polskim tłumaczeniu „radujmy się”. Pieśń zapisano dopiero w XVIII w., a więc posiada wiele wersji zarówno melodii jak i tekstu. Autorami wersji dziś wykonywanej są Christian Wilhem Kindleben i Johann Christian Günter. Pieśń wykorzystał w finale Uroczystej Uwertury Akademickiej (c-moll op. 80), Johannes Brahms, dziękując w ten sposób senatowi Uniwersytetu Wrocławskiego, za przyznany doktorat honoris causa.


Gaude Mater Polonia (Raduj się Matko Polsko) to pochodzący z 1253 r. łaciński hymn z okazji kanonizowania Św. Stanisława Szczepanowskiego, patrona Polski, ułożony przez Wincentego z Kielczy (błędnie nazywanego Wincentym z Kielc). Jest częścią Historii o Św. Stanisławie. Za czasów Piastów pieśń ta była hymnem królewskim. Śpiewało ją polskie rycerstwo po odniesionych zwycięstwach. Teraz należy do kanonu uroczystych pieśni akademickich. Melodia nie jest typowa dla hymnów kościelnych, a bardziej dla muzyki ludowej, polskiej. Poetycki przekład hymnu na polski jest autorstwa Leopolda Staffa.


Dotychczas najskromniejsza była uroczystość z okazji dnia nauczyciela. Były władze uczelni w togach, poczet sztandarowy, nawet niepełna sala gości i oczywiście grono nagrodzonych, którzy przybyli odebrać swoje wyróżnienia. Oczywiście okolicznościowe przemówienie rektora, czasem mini recital na koniec. Nie było nawet chóru o orkiestrze nawet nie wspominając. 


W tym roku po raz pierwszy było inaczej. Decyzją władz uczelni postanowiono uroczyście wręczać w tym dniu dyplomy ukończenia studiów magisterskich i licencjackich. Grono osób obecnych na sali powiększyło się więc znacznie, o ponad 60 absolwentów oraz ich rodziny. Zadbano o jednolite czarne stroje i fikuśne birety. Stroje noszone podczas odbierania dyplomów ukończenia studiów nie były togami, ale odpowiednikiem średniowiecznych strojów bakalarskich i magisterskich. Stroje wypożyczono, natomiast każdy dyplomant mógł zatrzymać na pamiątkę biret, który nosił na uroczystości. Zrobiono pamiątkowe zdjęcie, a potem rzucano oczywiście biretami w górę, aż udało się zrobić także zdjęcie tej uroczystej chwili.


Tak ubranych absolwentów szkół różnych stopni, najlepiej znamy z amerykańskich filmów, ale stroje paradne i noszenie ich na uroczystościach akademickich to zwyczaj pochodzący ze średniowiecza. Nasi studenci otrzymali bardzo twarzowe okrycie, nie tak obszerne i długie jak togi, a więc świetnie było widać i urodę i zgrabne figury opuszczającej uczelnię młodzieży. 


Widać było wzruszenie i zadowolenie dyplomantów z organizacji takiej imprezy. Czuli się wyróżnieni i ważni. Dyplom wręczał im rektor z towarzyszeniem dziekana ich wydziału. Rzeczywiście cieszono się przyjmując nas na studia i gratulowano, ale dyplom każdy odbierał cichaczem w administracji. W ten sposób moment zakończenia studiów, nie miał swojej przynależnej mu oprawy. A szkoda. Miejmy nadzieję, że od tego roku, ta uroczystość stanie się tradycją, a swoją oprawą i przepychem dorówna pozostałym. Może poza pocztem sztandarowym pojawi się i chór i orkiestra. Dla opuszczającego uczelnię rocznika absolwentów to w końcu najbardziej uroczysty moment i największa duma, nie tylko dla studentów, ale także dla ich profesorów.


Ze środowisk akademickich zaadoptowano togę jako strój duchownych protestanckich, z resztą wielu z nich było początkowo profesorami, a więc był to ich strój codzienny. Od XVI w. duchowni protestanccy zakładają czarne togi do prowadzenia nabożeństw. Wreszcie wykorzystano togi w zawodach prawniczych. Toga o ustalonym fasonie z żabotem w odpowiednio dobranym kolorze (sędzia – fioletowy, prokurator – czerwony, adwokat – zielony) jest strojem służbowym w którym prawnicy występują w trakcie rozpraw sądowych. Togi używają też urzędnicy państwowi – prezydenci miast, osoby udzielające świeckich ślubów, rejestrujący świeckie urodziny lub prowadzący świeckie pogrzeby. W Wlk. Brytanii to obowiązkowy strój na wielu stanowiskach urzędniczych.