Sztuka ruchomego obrazu. Moje zajęcia na emeryturze cz. 4

You are currently viewing Sztuka ruchomego obrazu. Moje zajęcia na emeryturze cz. 4
Alice Guy

Na emeryturę odchodziłam powoli. Chyba nadal całkiem nigdzie nie odeszłam, ale próbuję. Zaplanowałam intensywne czytanie książek trudnych, naukowych i ewentualnie po angielsku oraz intensywne studia nad historią muzyki filmowej, bo jest to dział nieopisany, niedobadany i w wielu miejscach wręcz tajemniczy. Tak więc czytam sobie, robię notatki i piszę, a teraz wpadłam na pomysł, żeby niektórymi znaleziskami trochę się dzielić, zanim rzecz cała przyjmie formę gotowej książki.

Pierwsi entuzjaści nazywali film ożywionym malarstwem, dramatem malowanym kiściami światła czy widzialnością obcowania człowieka z materią realizująca się przez ruch. Zgadzali się, że to nie sfotografowany teatr, ani literatura obrazkowa, ale sztuka operująca własnym językiem i specyficznymi środkami wyrazu. Sztuka ruchomego obrazu, jak im się wydawało, nie wymagająca dźwięku. To założenie się nie sprawdziło.

Bez dźwięku obywał się wynalazek Thomasa A. Edisona. Był to aparat dla jednej osoby, w którym można było zobaczyć kilkunastosekundowy pokaz. Aparaty ustawiano w salonach penny arcade w dużych miastach USA, a projekcję uruchamiało wrzucenie monety. W miejscach tych wróżono z ręki, przyjmowano zakłady sportowe, stały tam także inne automaty np. do gry, pokazujące przezrocza (fotoplastykon) lub sprzedające słodycze.

Oglądaniu towarzyszyły dochodzące zewsząd dźwięki, rozmowy, działanie maszyn, sypiące się monety. Są jednak relacje, że uzupełniano pokaz o wałek (fonograf) z nagraniem muzycznym i słuchawkami. Urządzenia działały niezależnie, a ewentualny synchron był przypadkowy. Inaczej wyglądał odbiór filmu na projekcji. Kurt London pisał: Można przyjąć, że publiczność słucha w ciszy, ale nie mogłaby w ciszy oglądać filmu. Bardzo szybko zaczęto więc odczuwać w filmie brak dźwięku.

Kiedy w filmie pojawił się dźwięk?

Wiemy kiedy powstał film dźwiękowy, ale nie jest to odpowiedź na pytania: kiedy w filmie pojawił się dźwięk? i jakie to były dźwięki? Pierwsze doświadczenia, jak łączyć dwa odmienne media, jak uzyskiwać odpowiedni nastrój, a nawet wzmocnienie wrażenia i dodatkowe odczucia, zbierano już w zamierzchłej przeszłości. Były to dźwięki towarzyszące obrzędom religijnym i magicznym, przede wszystkim muzyka. Od zarania występowała w formach scenicznych. Powstawały fonosceny, pokazy z cieniami chińskimi i cieniami Laterna Magica.

Muzyka to sztuka abstrakcyjna i nieprzedstawiająca. W sposób naturalny nie łączy się ze statyką, ale gdy pojawia się ruch… jej użycie wydaje się uzasadnione. Stąd związek muzyki z pracą, obrzędami doprowadzającymi do transu, poezją, tańcem… Było wiele prób uzyskania jednolitej formy wizualno-dźwiękowej i zawsze pojawiała się przy tej okazji muzyka, a w wielu przypadkach to muzyka była budulcem takich powiązań. Tak stało się w przypadku filmu nazywanego niemym, czyli takim, w którym nie mówi się z ekranu.

Trudno powiedzieć, że muzyka w filmie niemym to byt samoistny. Można nawet założyć, że nikt do kina nie chodził słuchać muzyki, ale muzyka miała za zadanie pogłębiać wrażenia, jakie widzowi daje obraz, przygotować go na to, co nastąpi, skupiać jego uwagę na tym co jest mu przedstawiane. Trudno ustalić kiedy dokładnie powstała muzyka filmowa, bo trudno wybrać fakt, który jej użycie w takim charakterze zapoczątkował. Ale muzyka jako taka, w różnym charakterze towarzyszyła filmowi od początku.

W filmach fabularnych muzykę wykonywano na planie filmowym. Można ją określić jako inspirującą. Z reguły był to improwizujący pianista, który miał wprowadzać aktorów we właściwy nastrój. Pierwszy raz muzyki użyła tak kobieta/reżyser, Alice Guy (1906) i była to muzyka z płyt, dla nadania nastroju. Później pojawiały się niewielkie zespoły, a nawet orkiestry, czy śpiewacy wykonujący serenady (dla Grety Garbo). Sam proceder z czasem, przybierał karykaturalne formy. 70 osobowa orkiestra dęta Glorii Swanson, miała zgłuszyć plan, na którym pracowała Pola Negri, a uniemożliwiła pracę wszystkim.

Muzyka była pierwszym dźwiękiem, który pojawił się w wyświetlanym filmie

Towarzyszyła imprezom, wśród których odbywał się seans. Program uzupełniano o występy estradowe, mecze bokserskie itp. Towarzyszyła też samej projekcji. Stanowiła atrakcję i choć często konkurowała z iluzjonistą, czy działaniem wesołego miasteczka. Przynajmniej niektórzy producenci, reżyserzy, a przede wszystkim właściciele kin traktowali ją jako zło konieczne. Także niektórzy krytycy i teoretycy argumentowali, że jest to tylko kwestia przyzwyczajenia.

Według filmoznawców, muzyka miała początkowo w odbiorze filmów znaczenie znikome. Teoretycy filmu, pracowali głównie w Europie i USA, a należy pamiętać, że filmy szybko zaczęły docierać do różnych zakątków świata i tam zależnie od warunków i kulturalnych przyzwyczajeń, projekcje wyglądały różnie. Generalnie muzyka była wykorzystywana i mamy takie przekazy z Indii, Japonii, Chin, Hong Kongu, Iranu, Australii, Nowej Zelandii, Meksyku, czy Brazylii i robiono to różnorodnie.

Różniła się też muzyka wykorzystywana do filmów importowanych i tych, które po pewnym czasie zaczynano w danym kraju produkować, a nawet w Europie były duże różnice w rozwoju kinematografii w różnych krajach. Czołówkę stanowiły Francja, Włochy i Wielka Brytania. Z opóźnieniem dołączyły Niemcy, a wraz z nimi Austria, Węgry, oraz część Polski pod zaborem pruskim i austriackim, a za nimi zabór rosyjski i Rosja. W Skandynawii najbardziej prężna okazała się Dania, a po niej Szwecja.

Dopiero po ponad 30 latach istnienia kinematografii Leopold Blaustein – powołując się na teorię sztuki Konrada Langego – zauważył, że wszelkie doznania estetyczne odbierane są przez widza zarówno za pomocą wzroku jak i słuchu. Co więcej ich wskazania na siebie wpływają, wzmacniając wrażenia i prowadząc do dalszych wniosków. Wzmacnia to teorię opisywaną przez Michela Chiona (wartość dodana).

Podstawowe źródła muzyki w filmie niemym to:

  • taper improwizujący najczęściej na fortepianie/pianinie w trakcie projekcji, lub grający coś ze swego repertuaru (w warszawskim kinie Colosseum, którego właścicielem był ojciec i dziadek operatorów dźwięku Leszka i Marka Wronko podgrywał pod film pianista lub skrzypek)
  • inne instrumenty (fisharmonia), a głównie powstające właśnie instrumenty elektroniczne np. nazywane organami kinowymi, organy Wurlizera
  • zespoły o różnym składzie, grające swój repertuar
  • płyty z przypadkową, lub dowolnie dobraną muzyką
  • płyty z muzyką dobraną intencjonalnie lub muzyką komponowaną z myślą o projekcjach filmowych, które miały wprowadzać widza o określony nastrój
  • zespoły grające wedle specjalnie pisanej partytury, złożonej z wybranych i dopasowanych fragmentów istniejących utworów, lub muzyki oryginalnej, prowadzone przez dyrygenta synchronicznie z akcją filmu. Dyrygentami kinowymi byli ojcowie Paula McCartney’a z zespołu The Beatles i kompozytora muzyki filmowej Davida Raksina, a także wielu późniejszych twórców muzyki do filmów dźwiękowych

W Europie muzyka w kinie pojawiła się od razu. Pierwszy pokaz kinematografu Braci Lumière, zorganizowany 28.12.1895 r. przez ich ojca Claude-Antoine (który wspomagał, zajętych rozwijaniem wynalazku synów) w liczącym 100 miejsc, Salonie indyjskim Grand Café przy Boulevard des Capucines w Paryżu odbył się z towarzyszeniem fortepianu. Wyświetlono 10 krótkich filmów, w tym 45 sekundowe Wyjście robotników z fabryki Lumière w Lyonie. Nie był specjalnie oblegany, bo przyszło zaledwie 35 osób. Następnego dnia ukazały się w prasie tylko dwie recenzje, w tym jedna entuzjastyczna.

Max Składanowki pokazując w Berlinie przez dwa miesiące (począwszy od listopada 1895 r.) filmy Braci Lumière, korzystał z mieszanki muzyki komponowanej i wykorzystywanej, ale zawsze wykonywanej na żywo i dopasowywanej do scenek muzycznych. W lutym 1896 r. w Londynie, pokazowi w gmachu Politechniki przy Regent Street towarzyszyła stara fisharmonia, której brakowało trzech klawiszy. Pierwszy płatny seans filmowy w Londynie, zorganizowany przez Feliciena Treweya z akompaniamentem fortepianu, jeden z reporterów określił, jako żenująco ubogi. Był też pokaz dla Królowej Viktorii, a wtedy grała teatralna orkiestra.

W 1896 r. w paryskim kinie rodziny Lumière na Boulevard St. Denis zatrudniano kwartet saksofonowy, którego zadaniem było ilustrować filmy dobierając do nich fragmenty utworów z posiadanego repertuaru. Jeżeli kwartetu akurat nie było, grał na fortepianie Emile Maraval. Muzyka, prawdopodobnie instrumentalna, towarzyszyła filmowi także w lokalu restauracyjnym, gdzie według zapowiedzi – codziennie odbywać się będą przy muzyce przedstawienia kolosalnych obrazów kinematograficznych.

Próbowano różnych sztuczek. Na zmianę z filmami wyświetlano przezrocza z akompaniamentem piosenek. Pisano o kronice pokazującej w marcu 1898 r., pogrzeb ofiar zatopionego okrętu marynarki wojennej USA Maine. Seansowi towarzyszyła orkiestra, która wykonywała muzykę żałobną. W czasie relacji z katastrofy statku Albion orkiestra wykonała utwór Ukołysani przez morskie głębiny. Możemy powiedzieć, że była to świadoma oprawa muzyczna dobrana do przedstawianych na ekranie wydarzeń.

W Londynie w 1894 r. pojawił się kinetoscope Edisona (z projektorem Vitascope/phantascope, który był wynalazkiem C.F. Jenkinsa i T. Armata) i dla uatrakcyjnienia projekcji korzystano z muzycznych nagrań na fonografie. Podobnie w 1896 r w Berlinie zrobił Oskar Messter. Projekcje z kinetoskopu odbywały się też w Rosji i na terenie Czech, a w 1903 r. w Brukseli pokazywano film operowy i wtedy odtworzono muzykę z fonografu. Fonograf, do projekcji z kinetoskopu wykorzystywano też w Polsce, Australii USA, czy w Meksyku.

Nie wynaleziono jeszcze urządzeń elektronicznych, a dźwięk dobywający się z tuby (zarówno fonografu, jak i gramofonu) był cichy i mocno zniekształcony. Zawsze atrakcyjniejsza była muzyka wykonywana na żywo. Jeszcze w 1929 r. Luis Bunuel i Salvatore Dali na pokazie Psa andaluzyjskiego, wykorzystali wynalazek Tomasa A. Edisona do odtwarzania tang i arii operowych Richarda Wagnera, ale dysponowali już głośnikami i wzmacniaczem.