Inspiracja na wesoło

You are currently viewing Inspiracja na wesoło

Zachwycamy się dokonaniami innych, a czasem nas coś po prostu śmieszy lub inspiruje do żartów. Niewątpliwie bawi nas wygląd innych osób i charakterystyczne cechy w ich zachowaniach, ubiorze, makijażu, fryzurze. Podobnie może rozbawić czyjś utwór, czasem nadmiernie patetyczny, czy niezbyt składnie skomponowany (używam tego słowa myśląc nie tylko o utworach muzycznych, ale wszelkim doborze artystycznym). Niektórzy potrafią takie rozbawienie zamienić we własny utwór. Tylko pozostaje pytanie czy jest to czysta inspiracja, czy może jednak utwór zależny, utwór z zapożyczeniami? 


Tego typu pytania należy zadawać sobie w przypadku karykatur, czy parodii. Karykaturą (wł. caricatura – ładowanie, przeciążanie) nazywamy przedstawienie osoby, przedmiotu czy sytuacji z wyolbrzymieniem charakterystycznych cech. Karykatura oznacza także wykrzywienie, zniekształcenie. Najczęściej ma to na celu ośmieszenie pokazywanej sytuacji, czy postaci. 


Mówiąc „karykatura”, najczęściej myślimy o pracach plastycznych. Przykłady rysunków karykatur spotyka się już w starożytnym Egipcie, a także na greckich wazach czy w średniowiecznych ozdobnych rękopisach. Karykatury rysował Leonardo da Vinci, H. Bosch, P. Breughel (starszy). W okresie kontrreformacji sławne i popularne były karykatury Martina Lutra. W karykatury społeczno-obyczajowe obfitował XVII i XVIII w. (W. Hogarth), a polityczne XIX w. Współcześnie przy okazji zwiedzania zabytkowych okolic często sami prosimy rozstawionych w takich miejscach ze swym warsztatem plastyków aby nas sportretowali, a jeszcze lepiej przetworzyli twórczo nasz wizerunek w karykaturę, podkreślając śmieszności, które w nas zauważą.


Karykatura może być formą literacką, chociaż jest to domena parodii. Postać zostaje ośmieszona przez wygląd zewnętrzny, zachowanie, postawę życiową. Przykładem mogą być komedie Aleksandra Fredry, czy Moliéra (J.B. Poquwlin). Dziś już nie umiemy nadać tym postaciom konkretnych imion czy nazwisk, ale współcześni obu pisarzy bez trudu rozpoznawali w osobach i przedstawianych sytuacjach karykatury sąsiadów, krewnych znajomych, a także swoje własne śmieszności, wyolbrzymione i przetworzone twórczo. Karykatury, dowcipne i przejaskrawione opisy to także treść bajek (La Fontaine, J.C. Andersen, I. Krasicki) i dziecięcych wierszyków (Jan Brzechwa – SamochwałaStefek Burczymucha).


Karykatura przedstawiająca konkretną osobę, jest wizerunkiem i jej twórcę obowiązują wszystkie przepisy związane z ochroną wizerunku. Także rozpowszechnianie karykatury osoby powszechnie znanej, nawet sporządzonej w związku z pełnioną przez nią funkcją, ale dla celów komercyjno-reklamowych, wymaga jej uprzedniej zgody.


Parodia (gr. parõidia – według Arystotelesa, komiczna przeróbka poważnego utworu) to odmiana parafrazy, czyli swobodnej przeróbki tekstu, która najczęściej modyfikuje jego treść. Rodzaj zabawy literackiej. Także spełnia funkcję satyryczną, bądź humorystyczną. Bywa łączona z trawestacją (fr. travestire – przebierać się, maskować), co oznacza zmianę charakteru utworu z poważnego na komiczny i odwrotnie czy burleską, a wtedy przybiera formę teatralną. Początkowo określano tak mówiony sposób recytacji. W starożytnej Grecji ojcostwo tej formy sztuki przypisuje się Homerowi (VII w. p.n.e.). Parodystami byli też Hiponaks z Efezu (VI w. p.n.e.), Hegemon z Tazos (autor Gigantomachi z V w. p.n.e.), Lukien z Samosat (II w. p.n.e.). Tu zalicza się poemat heroikomiczny zapoczątkowany przez parodię eposu Homera Batrachomachia. Parodiowano też tragedie Eurypidesa. 


W literaturze nowożytnej warto wspomnieć o: Wolterze (F.M. Arouet), F. Rabelais, H. Fieldingu, L. Sternie i I. Krasickim (MonachomachiaAntymonachomachia) oraz współczesnych: J. Joyce, T. Mannie, S.I. Witkiewiczu, J. Tuwimie, K.I. Gałczyńskim, W. Gombrowiczu, A.M. Swinarskim. Tendencje parodystyczne zawsze odgrywały dużą rolę w kształtowaniu się literatury i kultury. Parodią posługiwały się dadaizm i surrealizm. Na parodii bazował teatr groteski i teatr absurdu. Parodia często łączy się z innymi formami takimi jak epigramat (z gr. inskrypcja), krótki utwór poetycki, rodzaj aforyzmu, wywodzący się z napisów zamieszczanych w greckich grobowcach.


Przykładem parodii może być popularna przeróbka wiersza J. Kasprowicza Smutno mi Boże, czy XIII księga dopisana do Pana Tadeusza Adama Mickiewicza przez (podobno) A. Fredrę. Odsyła do oryginału przedstawiając jego naturalne cechy w sposób przerysowany. 


Parodia to środek wyrazu wielu kabaretów, może być też formą krytyki bądź walki politycznej. Używana jest jako forma polemiki. Wykorzystywana szczególnie w systemach, gdzie swobodna wymiana myśli nie jest możliwa. Nasila się w okresach niepokojów politycznych i społecznych. 


Przykładem parodii w muzyce i poezji może być quodlibet. Polega na współdziałaniu różnych melodii i tekstów o zdecydowanie odmiennym charakterze. Pojawił się już w XVIII w., a do najbardziej znanych przykładów należy ostatnia Wariacja Goldbergowska J.S. Bacha, którą autor oparł na dwóch popularnych pieśniach. Melodia pojawiają się w różnych głosach kompozycji, a więc jest to quodlibet polifoniczny. Inne możliwości to łączenie melodii lub łączenie tekstów.


W filmie prekursorem parodii jest M. Brooks, który w 1974 r. nakręcił parodię westernu Płonące siodła/Blazing Saddles. W swoich filmach często wykorzystuje błędy filmowców. Inne popularne parodie filmowe to Kosmiczne jaj/Spaceballs (1987), Nieme kino/Silent Movie (1976), Robin Hood: Faceci w rajtuzach/Robin Hood: Men in Tights (1992) wszystkie reż. M. Brooks, Czy leci z nami pilot/Airplane (1989 reż. J. Abrahams, D. i J. Zucker), Naga broń: Z akt wydziału specjalnego/The Naked Gun: From the Files of Police Squad (1988, reż. D. Zucker), Straszny film/Scary Movie (2000, reż. K.I. Wayans), Totalny kataklizm/Disaster Movie (2008, reż. J. Friedberg I A.Saltzer). Czasem są to jedynie fragmenty scen, czy sytuacje odwołujące się do wcześniejszych filmów (Kiler 1997, reż. J. Machulski). 


Zarówno karykatura, jak i parodia to dzieła samoistne tylko wtedy, gdy mają na celu odwrócenie sensu dzieła pierwotnego, a nie jego przeróbkę lub naśladownictwo. W ostatnich przypadkach zostają naruszone prawa autora oryginału, chyba, że uzyskamy zgodę na stworzenie dzieła zależnego. W wielu dziedzinach sztuki cytując utwór i poddając go różnorakim przeróbkom twórcy powołują się na prawo cytatu, wynikające z gatunku uprawianej twórczości. Nie jest to jednak sprawa tak prosta.


Nie wiadomo jakie mają być proporcje cytatu do objętości nowego utworu, ale powinien być to fragment niewielki, a nawet marginalny i oznaczony nazwiskiem autora oraz podaniem źródła z którego pochodzi. Należy też pamiętać, że prawa osobiste autora chroni, niezależnie od prawa autorskiego, kodeks cywilny, a wykorzystanie i sparodiowanie fragmentu czyjegoś utworu, nawet zgodne z prawem cytatu, może zostać uznane za naruszenie dóbr osobistych autora oryginału.


Częste zjawisko to inspiracja innymi dziełami w reklamie. Możemy o niej mówić, gdy oryginalny jest scenariusz, scenografia, kostium, sytuacja, a np. wykorzystano tego samego aktora. Można powiedzieć, że w takim przypadku nie naruszono praw autorskich czy współautorskich. Niewątpliwie natomiast powinna obowiązywać ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (przypadek Seksmisji, reż. J.Machulski, 1983), bo wykorzystuje się popularność filmu i występującej w nim postaci do reklamy innego produktu. Obecnie, coraz częściej takie wykorzystanie wydziela się jako osobne pole eksploatacji – merchandising. 


Najczęściej jednak, w przypadku reklamy, jest to splot różnego rodzaju podobieństw, czy wręcz zapożyczeń. Postaci, kostiumy, muzyka, wkopiowania z filmu oryginalnego, imiona bohaterów, podobieństwo sytuacji. Tak stało się w reklamie margaryny Rama i zapożyczeń z serialu Janosik (reż. J. Passendorfer, 1973) z dobrze przez wszystkich zapamiętanym hasłem „Rama i serce masz jak dzwon”. 


Twórcy reklamy zatrudnili aktorów grających w serialu (m.in. B. Bilewski, W. Pyrkosz), poprosili o specjalne opracowanie muzyki kompozytora (J. Duduś – Matuszkiewicz), uzyskali zgodę scenarzysty. Jednak szybko okazało się, że to za mało. Swoje roszczenia zgłosi inni współtwórcy: reżyser, operator obrazu (A. Gronau), scenograf (J. Grandys), kostiumolodzy (S. Kobylinski, E. Meksz). Powodem było wkopiowanie, zakupione od TVP, a przedstawiające Marynę (E. Lemańska), a więc materiał w którym wszyscy mieli swój udział, ale także personifikacja postaci i ich ubiór w pokazywanej reklamie. 


Skarżący dowodzili (skutecznie), że wykorzystano ich zamysł artystyczny i skopiowano zarówno obsadę, jak i kostiumy, a więc reklama jest dziełem zależnym w stosunku do filmu i bez wiedzy o filmie do którego się tak mocno odnosi, nie miała by sensu. Do rozprawy sądowej nie doszło. Podpisano ugodę, zaspakajając roszczenia wszystkich twórców i odtwórców (Maryna), których prawa naruszono.


Los lubi jednak płatać najbardziej nieprzewidziane figle. Kiedy porozumiano się w sprawie praw i zaczęły powstawać kolejne opowiadania o zdrowych na serce zbójnikach, nagle zmarł główny bohater reklamy, kreowany przez Bogusza Bilewskiego. Nomen omen, na serce. Dalsza eksploatacja reklamowego tematu stała się bezcelowa i niemożliwa.