W stolicy XVII wiecznej opery

You are currently viewing W stolicy XVII wiecznej opery

W latach 1613-1643 maestro di capella w bazylice św. Marka był najwybitniejszy ówczesny kompozytor Claudio Monteverdi, nazywany też Michałem Aniołem muzyki. Przejął bardzo podupadły i zaniedbany zespół po chorym od kilku lat poprzedniku i ponownie doprowadził go do świetności. Monteverdi urodził się w stolicy lutnictwa Cremonie w 1567 r. Grał na violi da braccio (poprzednik skrzypiec) i śpiewał. Był też, co często się kościelnym kapelmistrzom zdarzało, katolickim księdzem. Należał do drugiego pokolenia szkoły weneckiej (F.Cavalli, M.A.Cesti), a więc do twórców przygotowujących epokę baroku. Uważany jest za największego twórcę madrygałów, których pozostawił po sobie całe tomy. Dla bardziej wnikliwych to także mistrz artykulacji. Bez niego nie byłoby tremola skrzypiec i co by zrobili kompozytorzy muzyki do dreszczowców klasy B, albo twórcy muzyki do filmów dla dzieci?

Może być też patronem sonorystyki, bo do perfekcji doprowadził dobór instrumentów dla uwypuklenia niuansów instrumentacji. Mówiono, że jego opisy muzyczne są jak najpiękniejsza epika zawarta w słowach. Niestety wiele dzieł kompozytora nie dotrwało do naszych czasów.


Teraz natchnieniem dla twórców stała się już nie tylko muzyka kościelna, ale i opera, a raczej kształtowanie muzyki całkowicie podległej frazom tekstu, z którego się wywodziła. Organy uzupełnił klawesyn, a czasem dwa jednocześnie akompaniujące wokalistom klawesyny. W XVII wieku Wenecję uważano za europejską stolicę opery, była też dla opery kolebką. W 1637 r. otwarto Teatro Cassiano, pierwszy ogólnie dostępny teatr operowy, dla każdego, kto zapłacił za wstęp. Najbardziej dojrzałe dzieło Monteverdiego w tym zakresie Koronację Poppei – L’incoronazione di Poppea (1642) właśnie tu została pokazana publiczności. Pod koniec wieku takich teatrów było aż 16. Obliczono, że do końca XVII wieku wystawiono ok. 360 oper. Były to dzieła, które powstawały specjalnie dla Wenecji.  


Opery renesansowe i wczesnobarokowe rzadko goszczą na scenach operowych. Wynika to zarówno z trudu ich wystawiania, jak i bardzo specyficznej muzyki, która choć piękna, bywa już dla nas egzotyczna i odległa. Ja miałam to szczęście, że mój tata był wielkim miłośnikiem opery, a więc byłam w Teatrze Wielkim w Warszawie krótko po jego otwarciu, chociaż lat miałam jeszcze wtedy niewiele. Byłam też na warszawskim wystawieniu Koronacji Poppei, co ciekawe w polskiej wersji językowej, ale takie wtedy były zwyczaje. Partie kastratów przetransponowano dla tenorów, też zwyczaj dziś nie praktykowany, bo przecież są i kontralty i kontratenory. Za to obsada była niesamowita, bo trudny materiał muzyczny to wyzwanie dla śpiewaka: Hanna Lisowska, Alina Bolechowska, Urszula Trawinska – Moroz, Barbara Nieman, Halina Słonicka, Krystyna Szostek – Radkowa, Jerzy Artysz, Zdzisław Nikodem, Kazimierz Pustelak. Choreografia, ale taniec Witold Gruca.  Grał też duży (za duży) zespół instrumentalny. 


Teraz mam w swojej płytotece wspaniałe nagranie włoskiego zespołu, pod dyrekcją Sergio Vartolo, który można by nazwać rekonstrukcyjnym. Utwór, dodatkowo jeszcze w języku oryginalnym, brzmi całkiem inaczej i dużo bardziej mi się podoba. Mam też DVD z kolejnym wykonaniem tej opery. Jeszcze inne wrażenia. Wszystko to w związku z planami Krzysztofa Zanussiego sprzed chyba 20 lat, który napisał znakomity scenariusz z wystawieniem plenerowym opery w tle, wykorzystujący niesamowite umiejętności, wtedy jedynego polskiego kontratenora Jacka Laszczkowskiego. Niestety realizacja naszego projektu byłaby niezwykle kosztowa i nie udało się zebrać pieniędzy na to marzenie. Trzymam w szufladzie ten tekst, czasem zaglądam i nieustająco żałuję, że się nie udało.


Kontratenor to bardzo szczególny głos. Jego barwa wynika z wrodzonych możliwości fizjologicznych. Rozróżnia się kontratenor sopranowy, mezzosopranowy i altowy. Kontratenor pozostaje cały czas tenorem, a więc można sobie wyobrazić, że śpiewak sam ze sobą wykonuje duet pomiędzy tenorem i np. mezzosopranem, co wygląda i brzmi niesamowicie, ale i zabawnie. Takie nagrania duetów z Traviaty i Wesołej wdówki dostałam od Pana Jacka. Pomysł wywodzi się z Francji, gdzie w XVII i XVIII w. był to haute contre czyli tenor śpiewający specjalną techniką, a od XIX w. tenor śpiewający falsetem. Śpiewanie kontratenorem technicznie jest podobne, ale efekt całkiem inny. Słyszymy mocny, czysty, kobiecy głos. Kontratenorem był zapomniany dziś Klaus Nomi (K.Sparber), przyjaciel Davida Bowie, znakomity wokalista, wykonawca zarówno muzyki rockowej jak i klasycznej (opera Król Artur Henry Perucella), który zmarł w latach 80. na AIDS. Finałową arię z tej oper, w jego mistrzowskim wykonaniu wykorzystaliśmy w filmie Ojciec (reż. Artur Urbański, 2015). Zdobycie płyty z tym nagraniem okazało się wyzwaniem, a poszukiwania zakończone sukcesem trwały ponad dwa miesiące.


Rozkwit muzyki w Wenecji i duża aktywność koncertowa i wystawiennicza związana była z potrzebą wykształcenia ogromnej ilości wysokiej klasy wykonawców. Wtedy wymyślono konserwatoria. Były to sierocińce organizowane przy kościołach, w których chłopców i dziewczęta kształcono w rozmaitych zawodach muzycznych. Pierwsze powstało w 1537 r. w Neapolu, następne w Weronie, Mediolanie i oczywiście w Wenecji. Dyrektorem w najsławniejszym w mieście konserwatorium dla dziewcząt Ospedale della Pieta był Antonio Vivaldi. Wykształcono całą armię znakomitych muzyków i kompozytorów, a Włosi stali się najbardziej pożądanymi fachowcami w Europie. Konserwatoria działały do końca XVIII w. utrzymywały się z wykonywania muzyki w kościołach w czasie nabożeństw i różnego typu ceremonii.


Konserwatoria kształciły śpiewaków i przyczyniły się do powstania techniki i stylu śpiewania bel canto. Niestety także w konserwatoriach zaczęto stosować praktyki kastracji chłopców (pozbawianie jąder), aby w ten sposób ich głos nie podlegał mutacji. Kastracja była znana już w starożytności, ale eunuchów (usunięte jądra i prącie) wykorzystywano głównie jako służbę dworską, a w krajach muzułmańskich jako obsługę haremów. Prawdopodobnie wtedy zauważono szczególne walory ich głosów. Na skutek okaleczenia i braku męskich hormonów ich krtań nie rozwijała się. Kastraci (soprani naturali de’Castrati) zachowywali barwę głosu dziecka i jego dużą ruchliwość, a jednocześnie osiągali dużo większą skalę i moc. Głosy te były pozbawione vibrata, a duża pojemność płuc pozwalała na wykonywanie na jednym oddechu bardzo długich fraz. Kastraci mieli głosy odpowiadające skalą głosom kobiecym (alt, mezzosopran, sopran), ale często ta skala była rozleglejsza. Podobno też nie łysieli i nie chorowali na serce.


Zapotrzebowanie na kastratów wiązało się przede wszystkim z muzyką sakralną i prawem papieskim, które zabraniało występować kobietom w kościołach (łac. mulier taceat in ecclesia – kobieta niech milczy w kościele), a przecież wtedy, wysokich najbardziej przenikliwych głosów (anielskich) brakowało. W pewnym zakresie lukę tę wypełniali chłopcy przed mutacją, ale ich głosy nie miały mocy. Głos kastrata brzmiał nadnaturalnie, jasno, czysto i mocno. Tym zachwycili się twórcy przedstawień operowych, dla których częstą tematyką były mity i historie z okresu starożytności, dla których taki głos symbolizował bogów i nadludzkie postaci. W Koronacji Poppei kastrat powinien wykonywać partię Nerona. Na mojej włoskiej płycie śpiewa ją Angela Bucci – kontralt. To także głos wyjątkowy i rzadko spotykanym. Niezwykle ciemny i mocny, ale jednocześnie o skali większej od mezzosopranu i możliwościach wykonywania koloratury. Ma zastosowanie przede wszystkim w śpiewie barokowym i rolach kiedyś kreowanych przez kastratów (K.Gluck Orfeusz i Eurydyka, G.Fr.Haendel, Xerxes). Najsłynniejsze na świecie kontralty to Polka Ewa Podleś (moja koleżanka z roku), M.Anderson.
Wielcy kastraci XVIII w. to N.Grimaldi (Nicolini), F.Bernardi (Senesino), G.Cerestini, G.Majorano (Caffarelli), B.Velluti i C.Broschi (Farinelli). Najsłynniejszy z nich – Farinelli dysponował skalą 3,5 oktawy. Niestety nie rejestrowano jeszcze wtedy dźwięku, a więc o wspaniałości tych popisów możemy tylko czytać. Przybliżony obraz dźwiękowy takiego głosu usłyszeć można na ścieżce dźwiękowej filmu Farinelli G.Corbiausa, na której przypuszczalny charakter tego głosu uzyskano dzięki syntezie sopranu żeńskiego z głosem kontratenorowym. Ostatni kastrat A.Moreschi znany, jako Rzymski Anioł zmarł w 1922 r. Zachowały się jego nagrania z 1893 roku, niestety bardzo niedoskonałe technicznie.


Na przedstawienia operowe z udziałem najznakomitszych ówczesnych śpiewaków zjeżdżali się, szczególnie w karnawale dilettanti (co oznacza amatora zajmującego się jakąś dziedziną, ale też entuzjastę) z całej Europy. Inscenizacje finansowali najbogatsi wenecjanie, co pozwalało na ogromny rozmach. Najsłynniejszy teatr operowy, działający w Wenecji to Teatro La Fenice. Powstał w pierwszej połowie XVIII w. przeżył trzy pożary (1774, 1836, 1996) i obecnie znowu zachwyca po otwarciu w 2014 r. Wystawiano tu dzieła najwybitniejszych kompozytorów. Po pierwszym pożarze La Fenice otwierano operą Giovaniego Paisiellego. W Wenecji pracował Giacomo Rossini, który wystawił tu Semiramidę, Bellini I Capuleti et Montecchi. Nawet syn marnotrawny Dionizetti powrócił po 17 latach trumfów w Neapolu i Mediolanie do Wenecji z operą Bellisario. Tutaj premiery miały opery Giuseppe Verdiego, bo on Wenecję cenił i lubił. W XX wieku właśnie w Wenecji wystawiono jedyną operę Igora Strawinskiego Żywot rozpustnika.