Już tylko Kiler

You are currently viewing Już tylko Kiler

Moje kolejne spotkanie zawodowe z Julkiem Machulskim to 1997 r. i być może najsłynniejszy jego film Kiler. Znowu komedia i znowu sukces, który trudno przecenić. Scenariusz do filmu napisał Piotr Wereśniak, a na planie towarzyszył Julkowi nieoceniony Ryszard Zatorski (późniejszy twórca słynnych komedii romantycznych). Film montowała Jadwiga Zajiček, a na swoje stanowisko powrócił operator dźwięku Marek Wronko. Wtedy istniało już studio Sonoria, a więc nie tylko zajmowaliśmy się muzyką, ale także braliśmy udział w udźwiękowieniu (PS dialogów) i jak się okazało wyprodukowaliśmy kultową dziś płytę. 


Pomysł na muzykę był zresztą super oryginalny. Powstawały nowe piosenki (np. Kiler), ale podstawą miały stać się piosenki już znane i popularne. Niemal wszystkie były autorstwa Kuby Sienkiewicza, wykonywały je Elektryczne gitary, a pochodziły z płyty Na krzywy ryj. Oczywiście takie było założenie teoretyczne, ale w trakcie montażu okazało się, że to one naprawdę pasują jak ulał i niewiele trzeba dokomponowywać. Mieliśmy błogosławieństwo kompozytora i wykonawców oraz wstępną zgodę wydawcy, na razie bez szczegółów. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Schody zaczęły się, gdy pojechaliśmy z szefem produkcji Studia Zebra Jackiem Moczydłowskim i kierownikiem produkcji Janem Kaczmarskim, na rozmowy do firmy Universal. 


No bo skoro płyta Na krzywy ryj sprzedała się tak świetnie, to co to za głupi pomysł wydawania płyty Kiler, w której będziemy powtarzać większość piosenek? Gdybyśmy przynajmniej dokomponowali z pięć, no ze trzy… Taki mieliśmy zamiar, ale potrzebna jest tylko jedna i trochę muzyki instrumentalnej. To się nie sprzeda, a więc Universal nie chce wydawać płyty, ale chce za to sporo pieniędzy za licencję do nagrań, które są nam do filmu niezbędne. Przede wszystkim film jest już zmontowany i tak jak się wstępnie umówiliśmy, przychodzimy powiedzieć jak to wyszło. 


Rozmowy robią się trudne i nieprzyjemne. Jest mi wyjątkowo przykro, bo czuję się trochę jak zakładnik obu stron. Dla Studio Zebra pracuję regularnie, z Jankiem Kaczmarskim także. Jacek Moczydłowski był moim szefem jeszcze w II części serialu 07 zgłoś się (reż. Krzysztof Szmagier). Julkowi, szczególnie wiedząc jaki mamy w ręku genialny film, wszyscy chcieli byśmy nieba przychylić. 


Z drugiej strony szef Universalu to mój wieloletni kolega. Kiedyś członek grupy Exodus, który, za swoją część tantiem z płyty Supernowa, wybudował dom i maleńkie studio w Izabelinie, którego byłam pierwszym i wiernym klientem. Nawet naszą piosenkę Kiler tam nagraliśmy, podobnie jak wcześniej Elektryczne gitary nagrały całą płytę Na krzywy ryj.


I nagle mam przebłysk geniuszu: namawiam dyrektora Universalu (Andrzeja Puczyńskiego), żeby się ze mną założył. Ja i moi współpracownicy, przygotujemy mu płytę zawierającą piosenki i dialogi z filmu. Jak ją zaakceptuje (mastering od nas w gratisie), to ma ją wydać, a w ogóle to sam się zdziwi, jak szybko odbierze złotą płytę i o tę płytę się z nim zakładam. Wygram, to nie płacimy licencji oraz…. Nawet nie pamiętam o co się jeszcze założyliśmy, ale za chwilę nie było to już ważne. 


Przygotowaliśmy płytę, a Pucek słuchając jej pękał ze śmiechu. Potem pokazaliśmy mu film i wtedy stwierdził, że tylko samobójca by się ze mną w takiej sytuacji założył o cokolwiek. Licencję mamy za darmo, koniec kropka. Złotą płytę odbierał na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, w tym samym roku. W życiu nie zrobił lepszego interesu. Sukces wspólnie opiliśmy.


Z jakiego materiału muzycznego razem z Jackiem Kuśmierczykiem wyprodukowaliśmy najpierw film, a potem płytę? Dostaliśmy zgrane piosenki, ale także same podkłady, czyli wersje bez wokali, a nawet część piosenek podzielonych na ślady z nagraniami poszczególnych instrumentów. Zmontowaliśmy z tych kombinacji co się udało, a potem zaprosiliśmy muzyków Elektrycznych gitar, pod dowództwem Kuby Sienkiewicza, żeby nam nagrali trochę, jak to nazwaliśmy, szybkiego jazzu.  


Potrzebowaliśmy zgrabnych początków i zakończeń piosenek, solówek dogranych do wersji instrumentalnych, ale także w ten sposób ułożyliśmy zabawne kombinacje dźwiękowe. Takie jak ta z początku filmu, czy scena o zleceniu, jakie Kiler dostał na panią dziennikarkę. Oczywiście praca była zbiorowa, bo przecież powstawały równolegle nagrania efektów synchronicznych, a efekt całościowy uzyskaliśmy dopiero komponując wszystko w całość.


W filmie korzystaliśmy także z innych piosenek tzw. kultowych. Bez problemu namówiłam Kasię Stankiewicz i Roberta Jansona, żeby Ryba mógł wystąpić z Varius Manx w piosence Orła cień. Pozytywnie do naszych pomysłów odniosła się grupa Perfect (Chcemy być sobą), a Adam Walaciński pochwalił nas nawet za mash up, który dla potrzeb płyty zrobiliśmy z Ballady o czterech pancernych i El condor passa. To taka muzyczna zabawa, czyli próba nałożenia na siebie dwóch często bardzo odległych i na pierwszy rzut oka niepodobnych do siebie utworów. 


Cóż z tego, kiedy na planie Kiler z Siarą tak się rozochocili, że w niektórych dublach do wybranych i uzgodnionych piosenek dołożyli sobie piosenkę Przeżyj to sam zespołu Lombard i znowu zaczęła się kompletna jazda bez trzymanki. Okazało się, że zespól jest raczej pokłócony, a sprzedażą licencji na piosenkę niezainteresowany. Dlaczego ktoś ma śpiewać ich piosenkę i tak przeraźliwie fałszować? a w ogóle dlaczego z Perfectem i Czterema pancernymi? i tak w koło Macieju. 


Walczyłam ja, walczył kierownik produkcji Janek Kaczmarski. Duble z Lombardem były znacznie lepsze, niż te w których były tylko dwie piosenki. Długa to była droga i chyba dopiero obejrzenie sceny spowodowało, że zmiękły lody. To naprawdę kultowa scena, a wybór tych właśnie trzech piosenek bardzo je nobilituje. To muzyka pokolenia, to zostaje nam w największym skrócie w pamięci. Ja w każdym razie tak to odbieram. To że fałszują, ale tekst znają i częściowo melodię. Nawet po pijaku.


Całą ścieżkę muzyczną uzupełniłam o muzykę z fonoteki, która także stała się kultowa, a drogi monsiniore Antonio Vivaldi, komponując swój koncert na mandolinę, w życiu nie mógł się spodziewać, że osiągnie on popularność Czterech pór roku. Tylko, że znany będzie pod niebanalnym tytułem Pizza Kiler. Stałam się też prekursorem wiadomości telewizyjnych nadawanych na tzw. pętli muzycznej. Mnie było to potrzebne do filmu i popędzania akcji, a od tej pory stał się to standard i już.


Oczywiście naszego sukcesu by nie było gdyby nie kultowe dialogi: Mają rozmach skurwysyny; Ryba wzywam cię akwarium; Czy zawsze sikasz przez zapięty rozporek?; Co to za miasto?  – Las Vegas -To chyba mają awarię prądu?; Ryszarda III Waza; Bardzo, kurwa jego mać, chętnie; Co ja za to sobie kupię? Waciki?; Co tu się dzieje Wąski?; Wiem, ale nie powiem; Moja żona miała na drugie Pomyłka. itd.


Ci, którzy cierpliwie wysłuchali naszej płyty znają ich jeszcze więcej. My w domu od lat mówimy Kilerem i to zarówno tym pierwszym, jak i drugim.


Nagrody? Złoty klakier, dla najdłużej oklaskiwanego filmu na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, Złota kaczka i dozgonna miłość publiczności.