Niech stanie się dźwięk

You are currently viewing Niech stanie się dźwięk

Na przełomie lat 20. przemysł filmowy przestał interesować się dźwiękiem. Przeciwni wprowadzaniu dźwięku byli również ówcześni teoretycy kina. W Polsce Karol Irzykowski zastanawiał się głośno, czy kino umrze na słowo? A Wiktor Szkłowski uważał, że film mówiony jest tak samo niepotrzebny jak śpiewająca książka. Ciekawe co by powiedział, gdyby ktoś zaproponował mu audiobooki?


Jak wiadomo postępu nie da się zatrzymać, najwyżej lekko przyhamować, co robią wielkie koncerny, chcąc aby poprzednie wynalazki zdążyły się zamortyzować. W tym samym czasie skonstruowano lampę elektronową, mikrofon, wzmacniacz i opanowano zapis dźwięku na taśmie optycznej. Prób i metod było bardzo wiele, głównie w Niemczech (Triergon, Klangfilm, Tobis) i USA (RCA, Western Electric, General Electric, Fox – Case Corporation). Na film dźwiękowy czekała publiczność, a gazety pisały o prowadzonych w tajemnicy badaniach, podsycając ogólną ciekawość.


W 1922 r. specjaliści z grupy Triergon, pokazali pierwsze filmy z zapisaną optyczną ścieżką dźwiękową systemem swojego pomysłu, opartym na dokonaniach Laust’a. Były to sceny orkiestrowe z wokalem, fabuła Der Brandstifter Życie na wsi z odgłosami przyrody i zwierząt. Krytyka jednak zmiażdżyła ich osiągnięcia. Doceniono możliwości techniczne, nie widząc jednak artystycznej przyszłości. Nie mniej patent zakupiła amerykańska UFA, a następnie odsprzedała go do Fox Film Corporation. 


Pierwsze projekcje dźwiękowe w Wielkiej Brytanii zaczęły się odbywać w 1923 r. W kinie Finsbury Park Cinema pokazano m.in. arię z Carmen G. Bizeta i taniec umierającego łabędzia z Jeziora łabędziego P. Czajkowskiego. Dźwięk nie brzmiał najlepiej, ale był synchroniczny. W 1925 r. pokazywano w kinie Tivoli amerykański Taniec nietoperza, a w 1926 r. krótkie filmy w systemie Phonofilm (patent De Foresta). Największe osiągnięcia miał Anglik M. Mander. Nagrywał dźwięk na taśmę optyczną razem z obrazem i montował tak, jak obraz.


W USA pierwszą zapisaną optycznie ścieżkę dźwiękową (1922) zaprezentowano na Uniwersytecie Illinois. Realizatorem nagrania był Polak, prof. elektromechaniki – J. Tykociński. W 1923 r. De Forest przedstawił kilka krótkich scen muzycznych i śpiewanych zapisanych swoim systemem, jako dodatek do seansu filmu niemego z Polą Negri. Do 1927 r. nakręcił ponad 1000 krótkich filmów. Były to głównie monologi, ale także taniec łabędzia i inne sceny muzyczne. W 1924 r. zarejestrowano przemówienie prezydenta USA pod Białym Domem, zrealizowano pierwszy kolorowy muzyczny film Taniec nietoperza i mówiony Stara słodka pieśń miłości. De Forest próbował jako pierwszy dystrybuować filmy dźwiękowe. Ostatecznie jego patent Phonofilm (tak jak patent Triergon) przejął Fox Film Corporation (za pośrednictwem Western Electric).


W 1925 r. gotowe były systemy filmu dźwiękowego: Vitaphone, z dźwiękiem zapisanym na płycie gramofonowej i Movietone, z dźwiękiem zapisanym na taśmie optycznej, firmowane przez American Telephone and Telegraph Company (AT&T). Najwięksi producenci amerykańscy podpisali jednak układ, w którym solidarnie zobowiązali się do nie wprowadzania dźwięku. 

Film dźwiękowy zawdzięczamy łamistrajkom, maleńkiej firmie Warner Brothers, która ratując się przed bankructwem, kupiła Vitaphone i 06.08.1926 r. pokazała przemówienie Haysa – filmowego notabla oraz wprowadziła kilka scen dźwiękowych i opatrzyła muzyką nakręcony jako niemy film Wieża miłości (reż. A. Crosland). Projekcja okazała się sukcesem. Bracia namówili więc do współpracy, najpopularniejszego w owym czasie w USA, śpiewaka kabaretowego A. Jolsona i przystąpili do podboju rynku. Filmy realizowali w swoim studio na Brooklynie.


System Vitaphone (na zlecenie AT&T) opracowało Western Electric. Płyta kręciła się 3 razy wolniej niż płyty z muzyką i mieściła 10 min nagrań. Długość sceny musiała być dopasowana do długości zapisu na płycie. Po tamtych próbach pozostało nam pojęcie aktu, jako dziesięcio minutowego fragmentu filmu, a dopasowując się do długości płyt, tak zaczęto pakować taśmę filmową. Płyty nagrywano jednostronnie. Gramofon napędzany był tym samym silnikiem co projektor i to zapewniało synchron. Przez dwa lata Warner Bros była jedyną firmą dysponującą patentem na film dźwiękowy, ale inne wytwórnie prowadziły własne badania i w różny sposób próbowały udźwiękawiać swoje filmy.


Nie wiadomo, dlaczego Warner Brothers nie wybrał istniejącej już opcji zapisu na taśmie optycznej. Może wynikało to z przekonania, że dźwięk w filmie jest potrzebny nie z powodu dialogu, ale muzyki. Dokładając dźwiękowy dodatek w ramach filmu można obniżyć koszty spektaklu, bo nie trzeba każdorazowo angażować muzyków. Z tego powodu później ten sam patent kupiły wszystkie amerykańskie wytwórnie (z wyjątkiem Foxa i RKO), ale w przyszłości okazało się, że to nie płyta, tylko zapis optyczny stanie się światowym standardem. 


Za pierwszy dźwiękowy film uznano (premiera 06.10.1927) Śpiewaka jazzbandu (reż. A. Crosland), podobno dlatego, że z ekranu padło przypadkowo zarejestrowane zdanie Say, ma listen to this, wypowiedziane przez aktora przed wykonywanym utworem. Film nie był w całości dźwiękowy, był to natomiast pierwszy film w którym mówiono. Z płyt odtwarzano śpiewane przez A. Jolsona piosenki i był to prosty zbiór występów kabaretowych. W kilku rzutach dokręcano i wklejano już po premierze dodatkowe scenki. Dialogi były improwizowane, a w całym filmie padają 354 słowa. Mimo, że A. Jolson zarabiał tygodniowo 20 tys.$ i tak po dwóch latach firemka braci Warner była już filmowym i finansowym potentatem. W całości dźwiękowym filmem były Lights of New York (reż. B. Foy, 1928). Dialog trwał nieprzerwanie. Film reklamowano jako 100%  mówiony, a recenzenci opisywali go jako w 100% nieudany.

Jako następny po Warner Brothers umowę potentatów filmowych złamał FOX, który kupił Movietone (także według pomysłu Western Electric, a wcześniej skupili patenty konkurencji). Był to dźwięk optyczny nagrywany na boku taśmy z obrazem. Pierwszym filmem mówionym był zrealizowany w ten sposób przez Fox (1926) krótkometrażowy They’re Coming to Get Me. Całkowicie udźwiękowione na taśmie optycznej były dopiero The air circus i In old Arizona (oba z 1928). 


Przede wszystkim jednak FOX udźwiękawiał kroniki filmowe. W tym systemie powstawały słynne Fox Movietone News. Mówili z ekranu wielcy tego świata – mężowie stanu, pisarze, artyści. Wzbudzało to ogromne emocje widowni. Nie tylko dlatego, że pojawił się głos, ale przede wszystkim, z uwagi na to, że pojawił się w nowej niespotykanej dotąd postaci. Do lat 30. XX w. nie łączono komentarzy z muzyką.


Szczytowe osiągnięcia artystyczne niemej sztuki filmowej lat 1925 – 1929 były równocześnie zapowiedzią jej rychłego upadku. Wynalazek zapisu dźwięku dojrzał całkowicie od strony technicznej do powszechnego zastosowania w kinematografii. Po 1924 r. wprowadzenie dźwięku hamowały jedynie względy ekonomiczne. Nikt z wynalazców nie miał pieniędzy na wyposażenie większej ilości kin w aparaturę do odtwarzania swoich filmów dźwiękowych. Także opisane powyżej systemy, mimo sukcesów pojedynczych pokazów, byłyby skazane na zagładę, gdyby nie cichy organizator przedsięwzięcia, współwłaściciele patentów – banki Morgan i Rockefeller. Udzieliły kredytów obu firmom na zakup sprzętu dla sieci amerykańskich kin, co umożliwiło szeroką eksploatację filmów Warner Brothers i FOX’a. 


Później Warner Bros m.in. połączył się z Western Electric, razem zakupili 1000 kin należących do koncernu Stanleya i dużą wytwórnię filmową First National. Dzięki temu film dźwiękowy stał się faktem. Zastosowana metoda była niezwykle skuteczna, bo opłaty za dzierżawę sprzętu, pobierano tylko wtedy, gdy kino wyświetlało film w systemie objętym licencją, co stanowiło znakomitą zachętę i stały długotrwały dopływ pieniędzy dla licencjodawców. Obecnie podobnie działa firma Dolby Laboratories. 


Pierwszy okres filmu dźwiękowego to była niewątpliwie nierówna walka z technologią. Podstawowym kryterium dźwięku w tym czasie była zrozumiałość tekstu, dopiero motorem dalszych zmian stała się naturalność, a wreszcie artystyczny wymiar dźwięku. Ważne też było, aby dźwięk był głośny. W. Haggard reklamował swoje produkcje, jako słyszalne z dwóch mil.


W USA w 1927 r. zrealizowano tylko kilka filmów z dźwiękiem, w 1928 r. stanowiły one mniejszość, ale już w 1929 r. większość filmów była przynajmniej częściowo udźwiękowiona. W 1926 r. było 20 tys. kin niemych, a tylko 500 dźwiękowych. Rok później kin dźwiękowych było już 5 200. Teoretycy filmu (B. Balasz) twierdzili, że film niemy i dźwiękowy będą istnieć równolegle, ale szybko zaprzestano w USA produkcji filmów niemych, a filmy dźwiękowe uzupełniano o napisy dla kin, które nie miały odpowiedniej aparatury. Za ostatni amerykański film niemy uważany jest Ubogi milioner (reż. G. Melford, 1930).


Następnym etapem działania producentów amerykańskich był atak na Europę i umowy o wymienności ze wszystkimi działającymi na rzecz dźwięku w filmie podmiotami. A było się na co umawiać, bo na rynku panował ogromny chaos. Porozumienia pomiędzy firmami posiadającymi różne patenty pozwoliły na jednoczesne montowanie w kinach różnych typów sprzętu i eksploatację filmów rejestrowanych w różnych systemach. W przypadku dźwięku odtwarzanego z taśmy optycznej były to różnego typu wymienne przystawki. Wszystkie systemy miały też opcję nagrań na taśmie światłoczułej i płycie.


W Europie do końca 1929 r. nie powstawały filmy dźwiękowe, ale kinematografy przygotowywały się do pokazywania takich filmów. Teoretycy liczyli, że wreszcie filmy będą wyświetlane ze stałą prędkością! W 1929 r. w kilku kinach w Polsce pokazano Śpiewającego błazna (reż. L. Bacon) z A. Jolsonem, a do końca 1931 r. większość krajów europejskich produkowała już filmy z dźwiękiem. W Polsce pierwszym filmem dźwiękowym była Moralność pani Dulskiej (reż B. Newolin, 1930). Muzykę do filmu napisał Ludomir Różycki. Dźwięk zrealizowano na płytach i nawet pan Dulski gadał jak najęty. Artystyczny sukces to nie był. 


Ostatni film niemy ZSRR wyprodukował w 1935 r. Najdłużej filmy nieme powstawały w Azji. W Indiach do 1935 r., a w Birmie do 1952 r. nadal przewagę miały filmy nieme (40:6), a tylko 2 z 22 istniejących wytwórni filmowych miały sprzęt, aby produkować filmy z dźwiękiem. Jako ciekawostkę można traktować fakt, że do końca lat 60. filmy nieme produkowała Tajlandia i to na taśmie 16 mm. Dialogi wygłaszali na żywo aktorzy z za ekranu. Stowarzyszenie Tajlandzkich Producentów Filmowych utrzymuje, że od lat 70. wszystkie filmy są dźwiękowe i na taśmie 35 mm.