Dług osobisty

You are currently viewing Dług osobisty

Im bliżej było do premiery Mojego długu (reż. Denis Delić, Bogusław Job, 2022), tym więcej osób zadawało pytanie, jak bardzo te filmy (drugi to Dług, reż. Krzysztof Krauze, 1999) są ze sobą spokrewnione. Ci pytający uświadomili mi, że jestem chyba jedyną osobą, która przy obu filmach pracowała. Odpowiedź była prosta: filmy łączy wspólne wydarzenie, ale każda historia jest opowiadana z innego punktu widzenia i dotyczy innego okresu czasu w stosunku do bazowego faktu. Kto inny pisał scenariusz, reżyserował, a poza tym…

Od wydarzeń, które legły u podstaw tych opowieści minęło ponad 30 lat, a od premiery pierwszego z filmów ponad 20 i wszyscy patrzymy na to co się wydarzyło, już całkiem inaczej. Mój dług nie jest też sequelem Długu, czyli kontynuacją, a tym bardziej remake, czyli na nowo nakręconą wersją filmu, który już kiedyś powstał.

Bohaterem Mojego długu jest Sławomir Sikora (pierwowzór Stefana w Długu) jeden z uczestników tych wydarzeń. Razem ze wspólnikiem, został osądzony na 25 lat. Pierwszy zaczął starać się o ułaskawienie i dzięki pomocy wielu ludzi, po 10 latach opuścił więzienie w grudniu 2005 r., ułaskawiony przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Niewątpliwym impulsem, aby potraktować jego i Artura Brylińskiego (ułaskawił go 5 lat później Bronisław Komorowski) inaczej niż morderców, którzy pozbawiają swoje ofiary życia z zimną krwią, był film Krzysztofa Krauze, jego popularność i dyskusja publiczna, ludzi wstrząśniętych sytuacją, w której mężczyźni się znaleźli.

Dług, film Krzysztofa Krauze

Bohaterami Długu są obaj panowie (Adam i Stefan). Film jest fabularny, do realiów się odnosi, ale nie jest to dokładnie opowiedziana historia, która się wydarzyła. Autorzy scenariusza (Krzysztof Krauze, Jerzy Morawski) rozmawiali z osadzonymi, każdy z nich opowiedział swoją wersję wydarzeń i wszelkich towarzyszących im okoliczności, ale wzajemnie tych opowieści nie konfrontowano. Przeciwnie, wybrano to co było atrakcyjniejsze dla filmu, wpleciono w akcję i uzupełniono pomysłami autorów scenariusza tak, że powstała trochę inna, chociaż bardzo spójna i przejmująca historia, która poruszyła serca wielu Polaków.

Film zaczyna się od znalezienia dwóch ciał pozbawionych głów. Historia opowiadana jest od perypetii dwóch młodych businessmanów związanych z uzyskaniem kredytu, przez rzekomą pomoc, której ma udzielić im dawny znajomy. Przedstawia szantaż i pogróżki, którym zostają poddani, aż po próbę wyrwania się z matni i zastraszenia napastnika, która skutkuje podwójnym morderstwem. Film kończy zgłoszenie zabójstwa na policję i przyznanie się do winy, co robi telefonicznie Adam (przejmująca, długa scena na Placu Zbawiciela).

Film trzyma widza w napięciu, a ponieważ w tym czasie historia nie była szerzej znana, wszyscy są przekonani, że znalezione ciała (bez głów) należą do młodych przedsiębiorców. Dopiero scena morderstwa całkowicie burzy to przekonanie, a ofiarami okazują się dotychczasowi prześladowcy. Jest dodatkowo okrutna. To wszystko powoduje, że kiedy się kończy w kinie zapada długa cisza, a widzowie próbują dojść do siebie po tym czego byli świadkami.

Oczywiście takiego zaskoczenia nie można było uzyskać w Moim długu, kręconym wiele lat później i po ogromnej akcji zbierania podpisów za uwolnieniem sprawców. Także po ogromnej społecznej i medialnej dyskusji, którą niósł sukces nakręconego przez Krzysztofa Krauze, filmu. Sławomir Sikora miał żal, że film nie był dokładną opowieścią o tym co się zdarzyło. Że brakowało szczegółów, które jemu wydawały się istotne, a w ogóle, że nie wiedział iż film powstaje (?) i nikt z nim jego treści nie konsultował. Ale to dzięki tak opowiedzianej historii m.in. odzyskał wolność.

Nowy film

Będąc już na wolności, Sławomir Sikora napisał książkę autobiograficzną Mój dług i ona stała się podstawą dla scenariusza (autor Andrzej Sobek) nowego filmu. Później wspólnie z Radosławem Grucą, napisał książkę Osadzony. Jest też autorem wierszy i dwóch tomików opowiadań. W powstawaniu najpierw scenariusza, a potem filmu, aktywnie uczestniczył i wielokrotnie podkreślał, że z tak opowiedzianą historią w pełni się utożsamia.

Oczywiście ideałem, dla naszego bohatera, była by dokładna opowieść jak, właściwie dzień po dniu, przebiegał jego pobyt w więzieniu. Tak pewnie myślał na początku swojej pracy Sławomir Sikora. Jednak szybko zorientował się, że nawet próbując bardzo trzymać się realiów, w filmie historię trzeba skomasować, a dla niektórych wydarzeń ważnych, ale nieatrakcyjnych filmowo, znaleźć zamienniki (co dokładnie zrobili autorzy Długu).

Akcja Mojego długu toczy się w więzieniu. Pokazuje warunki i system więziennictwa, jakiego większość ludzi nie zna, a nawet nie wyobraża sobie, że tak więzienie może wyglądać. Sceny są brutalne, wręcz drastyczne. Nasz bohater walczy o przetrwanie. Z racji długiego wyroku, znajduje się w grupie więźniów najbardziej zdemoralizowanych, pozbawionych szans na opuszczenie więzienia, a więc najbardziej skupionych na wzajemnym dręczeniu i uprzykrzaniu sobie życia. Są też odpowiednio traktowani przez służbę więzienną. Sikora podejmuje walkę, nie daje się złamać (jego partner w interesach, aby przeżyć, przechodzi do grupy więźniów grypsujących), wypracowuje sobie pozycję na własnych warunkach.

Jedną z opowieści Sikory, która na mnie zrobiła wrażenie, było nieustające przenoszenie skazanych pomiędzy celami i więzieniami. W ciągu 10 lat bohater siedział w 76 celach. Jeżeli do tego dodamy migrację jego współwięźniów, oznacza to zrywanie wszelkich więzi pomiędzy osadzonym, najlepiej zanim zdążą się nawet pojawić. W filmie, w celach nie ma aż tylu scen, bo chyba musiał by to być wieloodcinkowy serial. Bohater zmienia swoje miejsca zamieszkania tylko kilka razy.

Również znacznie mniej intensywnie zmieniają się jego towarzysze, ale i tak udało się przekazać wrażenie wyobcowania i braku możliwości wsparcia się na kimkolwiek, bo w takich warunkach trudno nawiązać bliższe relacje. Nawet jeżeli pojawia się jakieś wspólne działanie (gra w karty, monopol itp.), to nie ma ono kontynuacji, bo zmieniają się współmieszkańcy. Na tym tle ważnym epizodem jest przyjaźń z byłym żołnierzem Legii cudzoziemskiej, bo obaj są w pewien sposób inni od pozostałych osadzonych, choć obaj są mordercami.

Oczywiście są momenty wspólnej radości (prysznic, nocny spacerniak i nie widziane od lat gwiazdy, przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia), ale są to chwile, których późniejszy brak odczuwa się jeszcze mocniej. Nie udało się też pokazać wszystkich wstrząsających wydarzeń, gwałtów, przemocy, których świadkiem lub uczestnikiem był nasz bohater, ale te kilka wybranych sytuacji i tak robi ogromne wrażenie, bo ludzie, którym los oszczędził pobytu za kratkami, nie mają pojęcia, jak takie życie osadzonych wygląda.

Z racji pracy w filmie, mnie zdarzyło się być w więzieniach kilkakrotnie (w Płocku, w Warszawie na ul. Rakowieckiej, Kłobudzkiej, w Olszynce Grochowskiej). Były nawet w więzieniu playbacki (Maciek Stuhr w Obywatel, reż. Jerzy Stuhr, 2014). Ale wydzielano dla nas osobny korytarz, czy fragment spacerniaka. Byliśmy odizolowani od skazanych i bezpieczni, ale też kompletnie pozbawieni wiedzy, co dzieje się w reszcie budynków. Na Rakowieckiej częstowano nas chlebem z miejscowej piekarni. Widziałam też niezamieszkałą wtedy izolatkę, w której poza łóżkiem nie dało się prawie swobodnie stanąć, a przecież bywały momenty, że w niej ktoś mieszkał, a w Moim długu, przez jakiś czas za karę także nasz bohater.

Mój Dług kręcono w areszcie śledczym w Śremie, ale przede wszystkim w dawnym zakładzie karnym w Kaliszu. Stary, solidny, pruski budynek, a raczej cały kompleks. To dawało duże możliwości filmowcom. Wspaniałe są ujęcia z lotu ptaka (fotografowane dronem), pokazujące monumentalność i rozmiar budowli. Taki sposób filmowania to także rodzaj wybranej przez twórców narracji. Realny jest pobyt w więzieniu. Wszystko co dzieje się poza nim, to wspomnienia, marzenia, wyobrażenia. Tak je pamięta nasz bohater, chociaż wcale nie taka musiała być rzeczywistość.

Spojrzenie na budynki więzienia z lotu ptaka, to także bardziej wyobrażenie niż realność. Cała opowieść jest osobista i subiektywna, dlatego nie razi oszczędność dialogów, które znakomicie zastępują sceny wypełnione muzyką. Oddają nastrój, ale jednocześnie pozbawione są nadmiernej dosłowności. Dla mnie niezwykle wzruszającą etiudą o tęsknocie i samotności jest sekwencja świąteczna. To są te chwile, w których najtwardsi z twardych, mają wilgotne oczy i mocniej biją im serca.

Ta sekwencja to także element procesu uaktywninania się i przemiany Sikory, który zaczyna coś robić dla całej społeczności, a jednocześnie wypełnia swój czas pożyteczną działalnością. Bo jedną z tragedii osadzonych jest całkowity brak zajęć. Nic się nie dzieje. Czas przecieka, wlecze się i nie sposób go sobie zająć. Dlatego nastawienie naszego bohatera zmienia się, kiedy pod wpływam wychowawcy, staje się człowiekiem zajętym.

Wracając do porównania obu filmów: Dług to film o problemach młodych przedsiębiorców i matni w jakiej się znaleźli. Dziwnych bankowych przepisach, bo był to czas, w którym udzielono wiele niespłacalnych kredytów, a dla dobrze umotywowanego wniosku nie znaleziono uzasadnienia. Działających na rynku dość swobodnie pseudo kredytodawców. Braku pomocy od tych służb, które powinny wtedy się uaktywnić. Próbach samodzielnej obrony, która kończy się zabójstwem prześladowców.

Mój dług to opowieść o człowieku, który znalazł się, może nie do końca z własnej winy, w więzieniu, z wyrokiem rujnującym całe życie i jego walce. Najpierw o przeżycie, potem godność i możliwość pozostania w swoim mniemaniu człowiekiem. Później o to, żeby nie zwariować i zająć się czymś pożytecznym. Wreszcie, aby stąd się wydostać i zawalczyć o życie, którego przez więzienie został pozbawiony.

Tak naprawdę, to podstawą każdego z tych filmów, mogła być całkiem inna historia. Dodatkowo realizatorzy zadbali, aby nie narzucały się nawet podświadome porównania. Zabójstwo w Długu jest nad rzeką i w zimowej scenerii. W Moim Długu wszystkie wspomnienia to środek lata. Zadbano o zupełnie odmienne fizjonomie wszystkich pojawiających się w obu filmach osób. Nie ma też podobnych epizodów i sytuacji. Mój dług jest zdecydowanie filmem bardziej brutalnym, ale i bardziej subiektywnym. Dług sprawia wrażenie reporterskiego zapisu, który obojętnie bohaterom towarzyszy.