Tantiemy

You are currently viewing Tantiemy

Tantiemy to hasło o którym co jakiś czas robi się głośniej. Tak jak teraz, gdy nad ustawą zawierającą takie sformułowanie obraduje Parlament. Nie oznacza to, że przeciętny Kowalski ma świadomość czym to są tzw. tantiemy i skąd się wzięły. Jak zwykle z pomocą pospieszył niezawodny Mateusz Morawiecki, który parafrazując oświadczył otóż, że: to są nasze pieniądze, które próbują nam podstępnie wyrwać pazerni twórcy, a wszystkiemu winna jest… Unia Europejska, bo to jej pomysł.

Poparł go chór pobratymców, z solówką nieomylnego prezesa, chociaż ten ostatni, podobnie jak jeszcze kilkunastu innych (włączając w to Andrzeja Dudę), studiował prawo. Powinien sprawę znać i rozumieć, jeżeli choć trochę się uczył. Podobnie jak cała narodowa prawica, nie chce wiedzieć, bo to wiedza niewygodna, a przynajmniej nie chce udostępniać tej wiedzy wyborcom. Nigdy nie pasowała populistom. Tym razem jednak cichutko za nowelizacją w sprawie tantiem z internetu głosowali.

Ustawa o prawie autorskim i czym są tantiemy

Kiedy uchwalano Ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych, czyli w 1994 r. rząd Leszka Milera, (który zastąpił rząd Hanny Suchockiej), zrobił wszystko, aby poprawić to, co przygotowali poprzednicy w tym zakresie i np. póki nie wstąpimy do Unii (2004), usunąć profity, jakie twórcy mogli by z racji tantiem otrzymywać od właścicieli telewizji kablowych, chociaż były to sumy symboliczne, ale dla ich wyborców taki gest brzmiał wspaniale, a twórcom robił wielką różnicę.

Także niedawno panujący rząd zjednoczonej prawicy przekonywał, że Dyrektywy przyznające twórcom tantiemy z internetu to samo zło, a nadawców internetowych (platformy i właściciele serwisów stremingowych) utwierdzał w przekonaniu, że dzieje się im niewyobrażalna krzywda. Oni w to uwierzyli, chociaż takie prawo obowiązujące w całej Unii, ale w innych krajach krzywdy nie zauważyli. W ten sposób Polska, jako jedyna została z niewdrożonymi Dyrektywami i karami, które płacimy.

Według Wikipedii, a także wg mądrych książek prawniczych, tantiemy są to wynagrodzenia twórców, współtwórców, wykonawców, wydawców i producentów, za wykorzystywanie ich twórczości i contentu. Stanowią procent od przychodów instytucji, które z utworów czerpią korzyści. Wypłacane są za pośrednictwem Organizacji Zbiorowego Zarządzania prawami. Podział tantiem pomiędzy uprawnionych regulują ustawy, rozporządzenia właściwych Ministerstw i wewnętrzne ustalenia OZZ.

Twórcy czasami tworzą na zamówienie (teatru, produkcji filmowej, wydawcy książek, miłośników sztuk plastycznych), ale częściej tworzą z potrzeby serca i utwór udostępniają, a wtedy dostają te cząstkowe opłaty nazywane tantiemami, które wpływają na ich konto, dopóki utwór jest popularny i wykorzystywany. Są nawet (w przypadku muzyki) tzw. fonoteki, które stanowią wspólną inwestycję wydawcy i twórców. To muzyka wykorzystywana do opracowań muzycznych w mediach i filmie, a jej wielokrotne użycie na całym świecie powoduje opłacalność takiego przedsięwzięcia.

Ludzkość z twórcami zawsze miała kłopot, bo ich działalność przyjmowała formy niematerialne, a wtedy trudno było ocenić wartość takich wytworów i sposób odsprzedaży ich innej osobie. Z rzeźbiarzem, malarzem, twórcą wazy, czy pary butów, było lepiej. Był materiał, czas pracy i efekt oraz materialna postać wyrobu. Ale jak ocenić wiersz, który ktoś wydeklamował, czy pieśń którą zaśpiewał lub zagrał? Upraszczam, bo rozumienie twórcy i sztuki było w Starożytności inne niż obecnie.

Twórca (łac. creator, effector, auctor), oznaczał ojca, założyciela, fundatora, sprawcę, wynalazcę, a w teologii Boga. W XIX w. stał się synonimem artysty, a twórczość połączono ze sztuką. Sztuka (łac. ars) to była wcześniej umiejętność, biegłość w rzemiośle, kunszt, rękodzieło, zdolność, znajomość reguł wytwarzania pewnych rzeczy. Podlegała regułom, stąd powtarzalność i kanony. Indywidualność, którą dostrzegamy była niezamierzona, a celem była doskonałość w odtworzeniu. Wielu artystów nie miało świadomości swojej wyjątkowości.

Początki prawa autorskiego

W XVII i XVIII w. zaczęto zastanawiać się nad autorem i jego prawami, które we Francji uznano za przyrodzone. W Anglii za najstarsze uregulowania uchodzą: Licensing of the Press Act z 1662 r. (dotyczący zgody autora na kopiowanie wydanych książek) oraz Copyright Act z 1709 r. i Statut of Anna z 1710 r. (w myśl których tylko twórca mógł zdecydować o pierwszym udostępnieniu utworu). Jest to początek praw osobistych i majątkowych twórców.

Świadomość, że cały czas autor mógłby mieć łączność ze swoją twórczością pojawiła się w następnym wieku. Zjawisko jest skomplikowane i dotyczy wszelkiej własności intelektualnej. Autor prezentuje utwór innym ludziom i wtedy zaczyna być on chroniony jako jego dzieło, ale jednocześnie autor bez pomocy prawa staje bezsilny wobec rzeczywistości. Utwór jest niematerialny, a więc w jednym momencie może być w wielu miejscach i nie sposób go ograniczyć, ani jego funkcjonowania kontrolować.

Im lepszy utwór tym bardziej wszyscy chcą z niego korzystać, a nagrodą dla autora, jest popularność, ale też zapłata, złożona z małych wpłat, czyli tantiem. Sytuacja autora jest najbardziej rynkowa z możliwych. Dobry utwór – dużo pieniędzy, zły – mało albo wcale. Podobnie dzieje się z patentami. Kupowane licencje to zapłata za wynalazek. Cząstkowa, a więc wynalazca dobrego wynalazku zarobi więcej, a wartość jego pracy zweryfikuje życie. Pod warunkiem, że będzie istniał system prawny, który te opłaty na poczet zarobków, twórcom intelektualnym zapewni.

Do takiego poziomu rozważań ludzkość doszła w czasach rewolucji francuskiej. W 1735 r. powstała w Anglii ustawa o grafikach, a w 1769 r. orzecznictwo King’s Bench potwierdziło, że prawo działa na rzecz twórcy. Odpowiednie ustawy powstały w 1791 i 1793 r. we Francji. Dotyczyły m.in. wystawiania utworów w teatrach. Przyznawały autorowi monopol na dysponowanie dziełem i czerpanie korzyści do swojej śmierci.

Prawa majątkowe twórcy

Zalążek obrotu prawem autorskim stanowili dla muzyków i pisarzy wydawcy. Kupowali od autorów dzieła i żyli z wielkości uzyskanych nakładów lub wydawali utwór i to było ich wspólnym ryzykiem, a jeżeli wydawnictwo odniosło sukces dzielili się dochodami. Artyści (pisarze, poeci, muzycy) byli zapraszani do salonów arystokratów i bogatych mieszczan. Uczestniczyli w życiu towarzyskim, ale przede wszystkim za honoraria uświetniali imprezy występami.

XIX w. to okres ogromnych zmian społecznych wynikających z rewolucji przemysłowej i powstania silnego mieszczaństwa. Miasta stały się miejscem wygodniejszym i pożądanym do zamieszkania. Powstał przemysł i bardzo intensywnie pracowano nad wynalazkami, za które pobierano opłaty licencyjne. Zmiany te dotyczyły również twórców i eksploatacji ich dzieł. Artysta uzyskał samodzielność, przestał służyć na dworze. Zaczęto postrzegać zawody twórcze jako wolne zawody.

Eksploatowano też utwory muzyczne i sztuki teatralne w ogólno dostępnych salach koncertowych i teatrach. Były sale balowe oraz zwykłe tancbudy. Widzowie płacili za bilety, a właściciel sali opłacał wykonawców i obsługę. Kiedy powstały stowarzyszenia chroniące autorów, dochodem dzielił się też z nimi (tantiemy). Podobnie pewną część swojego zysku oddawali autorom przedsiębiorcy prowadzący muzea i organizujący wystawy.

W Europie XIX w. to czas zrozumienia istoty działań niematerialnych i uznania istnienia własności intelektualnej (autorskiej, patentowej, wynalazczej, itp.). Tworzenia podstaw prawa autorskiego i uznania twórczości artystycznej, za coś wyjątkowego. Zgodzono się, że autor powinien czerpać ze swej twórczości zyski za życia, a jego spadkobiercy jeszcze pewien czas po jego śmierci.

Pochodząca z 09.09.1886 r. Konwencja Berneńska o ochronie dziel literackich i artystycznych jest pierwszym międzynarodowym aktem prawnym w tej dziedzinie. Wśród jej autorów należy wymienić, inspiratora przedsięwzięcia, Wiktora Hugo. Umawiające się kraje zapewniały twórcom wzajemną ochronę. Zalecany czas wynosił 50 lat po śmierci, autora, ale nie krócej niż 20 lat. Ochronie podlegały dzieła literackie, naukowe i artystyczne, bez względu na formę ich wyrażenia. Przyznano autorowi prawo do czerpania korzyści (tantiem) z: zwielokrotniania, adaptacji, wystawiania i rozpowszechniania. We wszystkich krajach powstały ustawy autorskie.

Polska podjęła współpracę z Konwencją Berneńską zaraz po odzyskaniu niepodległości i należy do Konwencji od 1920 r. Zgodnie z jej wymogami przygotowano pierwszą Ustawę o prawie autorskim (uchwalono w 1926 r.) Przy powstawaniu Ustawy, ale też przy kolejnych nowelizacjach Konwencji pracowali, niezwykle komplementowani przez całe gremium, wybitni polscy prawnicy (Fryderyk Zoll, Stefan Ritterman) i twórcy (Julian Tuwim, Jan Brzechwa).

Wiek XX w prawie autorskim upłynął pod znakiem reakcji poszczególnych ustawodawców jak i prawa międzynarodowego na postęp techniczny i jego wpływ na powiększanie się katalogu sposobów korzystania z twórczości oraz grupy artystów, którym tantiemy przysługują. Teraz kontynuujemy te zmiany, ciągle będąc o krok za rozwijającą się techniką i obecna nowelizacja internetowa, nad którą pracuje Polski Parlament jest jednym z przejawów tej działalności.

Trudno to sobie wyobrazić, ale kiedy powstawało prawo autorskie nie było jeszcze kinematografii i fonografii. Tantiemy zbierano z wydarzeń odbywających się realnie w danym miejscu (opracowano znakomity międzynarodowy system przekazywania sobie tantiem z miejsca wykonania do miejsca chronienia autora). Zastanawiano się, czy nowe dziedziny jest to działalność artystyczna, czy techniczna, skoro wykorzystuje się, nie znane dotąd w sztuce urządzenia przemysłowe. W latach 20. XX w. pojawiło się radio, nieco później telewizja. Tutaj także nic nie działo się bez dużego udziału techniki, ale się już z tym pogodzono.

Sztuka masowa

Eksploatacja utworów, a przede wszystkim ich utrwaleń znacząco przekroczyła wyobrażenia tych, którzy w XIX w. nad ustawami i konwencją pracowali. Utwory docierały do co raz większych gremiów, a więc nawet maleńkie opłaty urastały w ten sposób do całkiem przyzwoitych honorariów. O tantiemy zaczęli dopominać się wykonawcy, których płyty biły rekordy popularności i wydawcy, a oni nie mieli z tego ani grosza.

Stąd w latach 60. XX w. Konwencja Rzymska i ochrona oraz prawa do tantiem dla odtwórców, wydawców i producentów nagrań dźwiękowych i audiowizualnych, do której Polska dołączyła dopiero w 1997 r. W tym przypadku chronienie trwa od utrwalenia wykonania przez następne 50, a minimum 20 lat.

Kiedy w 1994 r. uchwalano obecną Ustawę o prawach autorskich i pokrewnych, istniał już internet, ale nikt nie był w stanie określić kierunków jego rozwoju, a tym bardziej rozmiarów tej ekspansji. Cyberprzestrzeń nie jest wyłączona z przepisów o ochronie praw autorskich i pokrewnych. W cyberprzestrzeni funkcjonują też OZZ, ale skuteczne egzekwowanie tantiem jest problemem, nad którego rozwiązaniem głowią się najtęższe umysły świata.

Specyfiką cyberprzestrzeni jest łatwość dostępu i możliwość wykonywania różnych operacji na utworze, bez pogarszania jakości i bez zgody twórców. Łatwość nie oznacza jednak przyzwolenia. Internetu nie można traktować jako pola eksploatacji, a medium, w którym może odbywać się obrót prawem autorskim na różnych polach (pay-per-view, VOD, strony WWW nadawcy, unicasting, multicasting, simulcasting, webcasting, uploading, downloading itp.).

Cyberprzestrzeń zastąpiła inne pola, które udało się już prawnie usystematyzować i znaleźć miejsca pobierania tantiem dla osób uprawnionych. Nie kupujemy płyt (CD,DVD,BD), kaset, nie korzystamy z wypożyczalni. Jednak powstają nagrania i filmy i realnie artyści tworzą utwory i je utrwalają. Stąd potrzeba pobierania dla nich tantiem od firm, które takie platformy i stremingi prowadzą.