Praca w filmie odkryła przede mną całkiem inny świat, którego istnienia dotychczas nie byłam świadoma. Pierwszym zderzeniem z nową rzeczywistością były zdjęcia w restauracji i nocnym klubie Adria do serialu 07 zgłoś się (Wisior, Brudna sprawa, reż. Krzysztof Szmagier, 1976, 1978). Moi rodzice nie mieli czasu (pewnie i pieniędzy) na posiadywanie w ekskluzywnych nocnych lokalach. Nie było też zwyczaju udawania się do restauracji na niedzielne obiady.
Sala Kongresowa w Pałacu Kultury
Nie miałam pojęcia, gdzie takie lokale istnieją, bo że istnieją wiedziałam z telewizji. Na tej podstawie wyrabiałam sobie opinię o tym co tam się dzieje. Jednym z często wykorzystywanych w polskich filmach i serialach wnętrz była restauracja Kongresowa. Mieściła się w Pałacu Kultury i Nauki, w podziemiach Sali Kongresowej, która jak sama nazwa wskazuje miała być godnym miejscem dla partyjnych oficjałek.
Sala Kongresowa była wykorzystywana także jako elegancka sala widowiskowa. Tu występowali The Rolling Stones, The Animals, Paul Anka, Marlena Dietrych, Artur Rubinstein, Yves Montand, Juliette Greco, Ela Fitzgerald, Elton John, Eric Clapton, Patti Smith, Julio Iglesias, Luciano Pavarotti, Herbi Hancock, Miles Davies, Ray Charles. Przede wszystkim od 1965 r. gościł w niej Jazz Jamboree. Odbywały się też recitale polskich gwiazd i sama byłam na programie 24 godziny z życia kobiety, którego bohaterka była Halina Kunicka. Do Kongresowej chadzali też na występy moi rodzice. Bawiono się na hucznych, pokazywanych w Polskiej Kronice Filmowej Sylwestrach.
Sala Kongresowa niedawno przechodziła generalny remont i raczej już nie przypomina samej siebie sprzed lat. Przede wszystkim obecnie sale się dokładniej profiluje, czyli sala do partyjnych narad, ma inna akustykę niż sala dla widowisk, o sali kinowej nie wspomnę. Wcześniej, już za nowych czasów organizowano tu premiery filmowe (Młode wilki ½, reż. Jarosław Żamojda, 1997; Pan Tadeusz, reż. Andrzej Wajda, 1999; Stara Baśń, reż. Jerzy Hoffman, 2003). Było wytwornie, ale było słabo widać i nie bardzo słychać. Za popularne i eleganckie uważano też, odbywające się w Kongresowej, eventy znanych firm.
Osobiście odpowiadałam za opracowanie muzyczne konwencji Amway, a całość uświetniał występ Czerwonych Gitar, z Sewerynem Krajewskim. Występ ten pośrednio okazał się najmocniejszym akcentem całego wydarzenia. Jednak nie o artystyczne wrażenia chodziło. Okazało się, że instalacja elektryczna sali jest tak słaba i przestarzała, że wystarczyło włączyć dodatkowe reflektory i właściwe takim występom nagłośnienie, aby w sali i okolicy zapadły na dłuższą chwilę egipskie ciemności.
Restauracja Kongresowa
Pałac Kultury i Nauki (imienia Józefa Stalina) jest zaprojektowany w stylu art decor, zmieszanym z socrealizmem (projektant Lew Rudniew). Siedem bardzo podobnych, ten sam architekt, zaprojektował dla Moskwy, a ósmy był darem narodu radzieckiego dla Polaków (podobno dawali nam do wyboru metro, ale władze partyjne uznały, że Pałac będzie bardziej prestiżowy). Taki był też wystrój restauracji Kongresowej. Monumentalny, bogaty w marmury, kolumny z ozdobnymi plafonami i purpurą. W restauracji odbywały się także występy, programy typu rewia czy variette.
Na początku lat 70. XX w. pojawił się w niej, jako pierwszej w stolicy, striptiz. Wtedy do Warszawy zjeżdżały wycieczki nawet ze Związku Radzieckiego, a przede wszystkim był to dodatek do każdej oficjalnej wizyty. Rosjanie obawiali się, że wieść o ich pobycie w lokalu się rozniesie, a więc przygotowano specjalną pieczątkę Trojka (restauracja koło Sali Kongresowej, pod tym samym kierownictwem), którą przystawiano na wydawanych im rachunkach.
W późnych latach 70. striptiz pokazywany był już w kilku lokalach (Adria, Kamieniołomy), i to 2-3 razy każdego wieczoru. Natomiast brakowało tancerek, a więc każda z nich objeżdżała co wieczór parę miejsc. W 07 zgłoś się (Morderca działa nocą, 1984) zaproszeni na wieczór do restauracji Węgrzy pytają Leona Niemczyka, czy w Warszawie jest tylko jedna striptizerka, bo ją wczoraj już widzieli w innym lokalu. Początkowo striptizem trudniły się głównie Czeszki, ale i Polki okazały się zdolne i atrakcyjne. Niestety pod koniec lat 70. dużą grupę polskich pracownic nocnych lokali importowali do swoich klubów Włosi i były dla nich znakomitym nabytkiem.
Może dzięki podkładom muzycznym, które od czasów 07 zgłoś się przygotowywałam przynajmniej dla kilku z nich z dużymi sukcesami. Miałam też fajne koleżanki. Dodatkową atrakcją Kongresowej, była działająca fontanna, w której popiwszy kąpali się goście. Ta fontanna często jest eksponowana w filmach z lat 70., bo podnosi prestiż lokalu, jako rzecz rzadko spotykana (Alternatywy 4). Można powiedzieć, że przed rokiem 1989 było to jedno z nielicznych miejsc w Warszawie, gdzie kwitło nocne życie.
Jednak zespół The Rolling Stones, na imprezę przed i po swoim koncercie w Warszawie w 1967 r. wybrał nie Kongresową, a Kamieniołomy, w Hotelu Europejskim. Na pewno rzecz była zdokumentowana i powszechnie wiadoma wśród bywalców klubów nocnych (za dużo tego nie było), że można się tu było poczuć jak na zachodzie. Nie wiem, czy tak to odebrali Stones, ale można było posłuchać na żywo kapeli jazzowej i wypić gin albo whisky z colą, a było to jedyne takie miejsce w Warszawie. Tak jak Adria, Kongresowa, była lokalem ulubiony przez panów na delegacji, a więc było to też świetne miejsce dla półświatka i jego interesów. Stąd zainteresowanie Porucznika Borewicza na tropie.
Chwilę później pojawiła się w Kongresowej kolejna atrakcja. Cassino i to z największym stołem do ruletki na świecie. Obecnie po restauracji nie ma już śladu. Na jej miejscu jest klub Mirage. Nie ma on nic, poza nazwą, wspólnego z przedwojennym kabaretem, a w ogóle jest przeznaczony dla dużo młodszej klienteli. Natomiast najbliższe cassino poleca hotel Marriott. Przez chwilę była też przy kasynie niewielka scena debiutów, gdzie można było popołudniami posłuchać młodych, dobrze zapowiadających się, przyszłych gwiazd.
Restauracja Kongresowa w filmie
Po raz pierwszy temat restauracji Kongresowa pojawił się w filmie Rozwodów nie będzie (reż. Jerzy Stawiński,1963). Bohater (Władysław Kowalski) poszukuje toalety i nie zostaje do lokalu wpuszczony, gdyż toaleta jest tylko dla gości, a żeby wejść do lokalu klasy S trzeba być odpowiednio ubranym, czyli gościem Kongresowej byle kto zostać nie może. Znakomicie prezentuje się też restauracja w finale Bruneta wieczorową porą (reż. Stanisław Bareja, 1976), gdzie morderca (Wojciech Pokora), aby ułatwić sobie ucieczkę, informuje kierownika o mającej się zaraz pojawić kontroli, czy w Czterdziestolatku (reż. Jerzy Gruza, 1974 – 77).
W Kongresowej bohaterka Człowieka z marmuru (reż. Andrzej Wajda, 1976) Agnieszka (Krystyna Janda), spotyka się z byłym działaczem partyjnym i pracownikiem UB, a obecnie kierownikiem lokalu. Ona chce rozmawiać o Mateuszu Birkucie, on bierze ją za kandydatkę na striptizerkę, która przyszła na casting. Tym razem widzimy w restaurację w dzień, bez obowiązującego wieczorami blichtru.
Ja do Kongresowej trafiłam na zdjęcia do 07 zgłoś się, jako asystent operatora dźwięku (1978), a później jako konsultant muzyczny (Morderca działa nocą, 1984). Jako konsultant byłam też w Kongresowej na planie Alternatywy 4 (Wesele, reż. Stanisław Bareja, 1983). Marcowy docent Furman, grany przez Wojciecha Pokorę, śledzi sąsiadkę Ewę Majewską (Hanna Bieniuszewicz) i odkrywa, że jest ona striptizerką w tym lokalu.
Uwielbiam dialog angielski pomiędzy Agnieszką Fotygą, a Wojciechem Pokorą, który rozpoczyna tę scenę, kontynuowany zresztą po przyjściu przyjaciółki (Dorota Maciejewska) i w zasadzie głównie na migi. Zamiast aktorki tańczy zawodowa striptizerka, ale jej twarz wcinana jest jako wszystkie bliskie plany. Bawią mnie trwające już od lat dyskusje fanów serialu, czy to aktorka czy dublerka i rozstrzygające stwierdzenie, że dublerka, ale bardzo do aktorki podobna.
Jeszcze ciekawsza jest rozmowa pijanego docenta z Ewą Majewską (Upadek) i kolejne etapy intrygi czyli rozmowy docenta ze Stanisławem Aniołem (w tym rachunek z knajpy) i Ewy z Aniołem. Cała ekipa powtarzała sobie A to okropnie niezdrowa praca, bo dużo dymu i w nocy i ja ciągle byłam przeziębiona. Bo tak o pracy striptizerki opowiada Ewa sąsiadowi wynalazcy (Jerzy Bończak), a wszystko z powodu ciągle rosnącej sumy, jaką trzeba wpłacić, jako wkład na mieszkanie spółdzielcze.
Pałac Kultury i Nauki zawsze był dla filmu cudownym miejscem
Były to przede wszystkim miejsca przeciętnemu człowiekowi nieznane. W Obi oba, koniec cywilizacji (reż. Piotr Szulkin, 1984) podziemia Pałacu to dziwne miasto w którym uwięzieni żyją nasi bohaterowie. Basen gra w filmie Agnieszki Holland Europa, Europa, ale także w Rysiu (reż. Stanisław Tym, 2007). Ekipa Rysia, akurat spędziła w tym szacownym budynku kilka dni, a różne zakamarki odgrywały odległe filmowo budowle.
Na tarasie Ryszard Ochódzki spotyka się z ministrem (Zenon Wiktorczyk) w Misiu (reż. Stanisław Bareja, 1980), bo minister w pałacu odbywa kurację na ciśnienie. Za to w Rozmowach kontrolowanych pałac burzy (reż. Sylwester Chęciński, 1992), bo pociągnięcie spłuczki w jednej z toalet powoduje eksplozję. Chyba mało skutecznie, albo rzeczywiście udało się go szybko odbudować, bo ten sam taras wykorzystaliśmy w Córkach dancingu (reż. Agnieszka Smoczyńska-Konopka, 2015). Dodatkowo jeździliśmy jak oszaleli windami, a wszystko tańcząc i śpiewając.
W Europa, Europa, basen jest częścią szkoły Hitlerjugend. W Rekordzie świata (reż. Filip Bajon, 1977), jedna z sal z pięknymi schodami i antresolą służy jako miejsce jakiegoś partyjnego wiecu (jako działacz partyjny występował Jan Pietrzak). Podobną rolę w Wichrach Kołymy (Within the Whirlwind, reż. Marleen Gorris, 2008) pełni budynek Państwowego Instytutu Hydrologiczno Meteorologicznego na Bielanach. Urządziliśmy sobie przed nim moskiewskie lodowisko. Przygrywała nawet dęta orkiestra. Oczywiście w filmie, którego akcja toczy się przed II wojną światową (1937) w ZSRR, pojawia się też Pałac Kultury, jako różne wnętrza moskiewskich rządowych i partyjnych budowli.
W księgarni, która mieści się Pałacu Kultury pracuje Zygmunt Malanowicz w Polowaniu na muchy (rez. Andrzej Wajda, 1969). Egzotycznym inwestorom, próbuje sprzedać Pałac Kultury Ferdynand Lipski (Jan Englert) w Kilerze (reż. Juliusz Machulski, 1997). Jak wiadomo bez skutku, ale prawdopodobnie dlatego, dla pewności wpisano PKiN na listę zabytków, aby więcej nikt nie próbował.