Nasz drogi Promio

You are currently viewing Nasz drogi Promio

Samolot (no samolocik, malutki Dreamliner) przelatuje nad Alpami. Spoza chmur widoczny jest nawet śnieg. Tak się zaczynają moje krótkie wakacje wolnozawodowca, chwila oddechu, lekkie przyhamowanie tempa, bez możliwości całkowitego przestawienia się na inny kurs. Lądowanie w Wenecji to bajka. Samolot przelatuje bardzo nisko, pokazując przepiękne widoki. Można rozróżnić pojedyncze samochody, wieże kościołów, a plątanina ulic wygląda jak ruchomy plan miasta. Film, najbardziej zaborczy element mojego życia, kocha to miasto. Czy Wenecja kocha film? Spacerujemy z moją włoską koleżanką i rozmawiamy o Alexandre Promio, pionierze kina, którego los rzucił na chwilę tu właśnie. Z pochodzenia Włoch, mieszkał w Lyonie, był asystentem optyka, ale i świadkiem pierwszych pokazów kinematograficznych. Miał 27 lat, kiedy porzucił swoją pracę i związał się z Braćmi Augustem i Louisem Lumière. Przez pierwszy rok od powstania wynalazku filmy kręcił tylko Louis, ale w tym czasie wykształcił 50 operatorów i zlecił wyprodukowanie 200 kamer oraz projektorów. Promio był w tej grupie szaleńców i tak jak inni, wyruszył ze sprzętem, na tułaczkę po różnych miastach, aby kręcić filmy w dzień, a wieczorami organizować projekcje i pokazywać filmy swoje i swoich kolegów. W ten sposób odwiedził Madryt, Sankt Petersburg, Anglię, Niemcy Węgry, a nawet Chicago i wreszcie zawitał do Wenecji. 

Jak wyglądały te pierwsze filmy? Wszystkie miały ok. 16 m, czyli trwały (przy 16kl/s) 50 s. Były dokumentalne (poza Oblanym ogrodnikiem zwanym też Polanym polewaczem) i przypominały ruchome pocztówki. Musiało być dobre oświetlenie, bo nie stosowano lamp filmowych, a taśma była mało czuła i nierówno na różne kolory (monochromatyczna). Kamerę ustawiało się na oko, bo okular to wynalazek lat 30. XX w. Trzeba było wszystko rozplanować i dobrze wymierzyć. Do światłoszczelnej kamery nie można było zaglądać, a dopiero po wywołaniu i sporządzeniu kopii było wiadomo co zarejestrowano. Przymiarki były długotrwałe i pracochłonne. Zarówno kamery jak i projektory napędzano ręcznie. Pomysł Braci Lumière był genialny w swej prostocie. Wieczorne projekcje były ogromną atrakcją, a codziennie powstające krótkie filmy systematycznie wzbogacały niewielki początkowo repertuar. Tak powstało 250 filmów. Wielu ludzi pierwszy raz dowiadywało się jak wygląda życie w innych regionach czy krajach. Film stał szybko się rozrywką najpopularniejszą, a w wielu miejscach jedyną, ale masową. Miał też ogromne znaczenie edukacyjne. Była to wspaniała promocja nowego wynalazku.

Na czym polegała wyjątkowość naszego Alexandre? I po co w tym wszystkim Wenecja? Właśnie tu powstały jego dwa epokowe odkrycia. Wyobrażamy sobie z Agnieszką jak chodził po małych krętych uliczkach, co chwilę natykając się, tak jak my na ścianę, albo na kolejny kanał, którego nie mógł przekroczyć. Targał sprzęt (no może bez przesady, kamera ważyła 4 kg, ale miał jeszcze osprzęt), z trudem rozstawiał statyw, bo w wielu miejscach trójkątna podstawa po prostu się nie mieściła. Nie można było wybrać dobrego kadru, bo wszędzie te ściany i sianym a na obiektyw szerokokątny trzeba było jeszcze trochę poczekać (najpierw zastosowano go w czołgu). I jeszcze te tłumy turystów, którzy wypełniają cała przestrzeń swoja obecnością. W końcu wylądował, tak jak my, w gondoli. Przemieszczał się szybciej, podziwiał widoki, ale on był w pracy. Jemu płacono za nakręcone filmy, a nie za krajoznawcze wycieczki. Dalej ściany ograniczały pole widzenia i tylko w niektórych momentach robiło się przestronniej. Zdesperowany rozstawił statyw na chybotliwej łodzi i kombinował co by tu zrobić. Tak powstał film Venise. Panorama du Grand Canal vu d’un Bateau, czyli krótka wycieczka po Canale Grande, w którym nieruchoma dotychczas kamera ożyła. Nie tylko płyniemy gondolą (teraz nazywa się to jazda, chociaż powinno pływnia, albo promia), ale także kamera obraca się wokół własnej osi (panorama), co umożliwia sposób osadzenia jej na głowicy, wymyślony do poziomowania aparatu. I wszystko to zrobił bez oglądania ustawionego kadru, w zmieniających się sytuacjach i obiektach. Film jest w wikipedii na stronie A. Promio i pod swoim francuskim tytułem. Miał facet fantazję i dzięki temu przeszedł do historii. Pomogła mu Wenecja, bo nigdzie wcześniej nie miał takich problemów z filmowaniem.