Listy z Triestu. Pewien Triesteńczyk James Joyce

You are currently viewing Listy z Triestu. Pewien Triesteńczyk James Joyce

Po raz pierwszy spotkałam się z Triestem, a właściwie z jego abstrakcyjną ideą, w jednej z dziecięcych jeszcze lektur, tych, co najsilniej działają na wyobraźnię i najdłużej zostają w pamięci. Alfred Szklarski każe bowiem swojemu bohaterowi, Tomkowi Wilimowskiemu, jechać właśnie do Triestu, żeby po latach odnaleźć ojca i wyruszyć z nim w świat na poszukiwanie przygód. Triest znajduje się w Austro-Węgrach – popisuje się znajomością geografii kuzyneczka Tomka. Czasowo jesteśmy bowiem na początku XX wieku i Triest to najważniejszy adriatycki port Cesarstwa Austro-Węgierskiego. Mówi się tu, co najmniej w trzech językach: po włosku, a właściwie specyficznym dialektem z grupy dialektów weneckich, po słoweńsku i po niemiecku; liczna mieszka tu społeczność żydowska i grecka, nie wspominając o przybijających statkach z załogami z całego świata.

Tomek podróżuje koleją warszawsko-wiedeńską budowaną kilka lat wcześniej między innymi przez inżyniera Zanussiego rodem z Friuli, potem dalej na południe. Który to był rok? Nie pamiętam, może 1904? Jeżeli tak, to kto wie, czy Tomek nie mija się na Dworcu Centralnym w Trieście z innym, niewiele od niego starszym podróżnym, 22-letnim Irlandczykiem Jamesem Joycem. Joyce przybywa tu z dalekiego Dublina w towarzystwie narzeczonej Nory, pełen nadziei na objęcie posady nauczyciela języka angielskiego w Berlitz School.

Po opuszczeniu dworca James sadza Norę na pobliskim skwerku i udaje się do centrum w poszukiwaniu miejsca na nocleg. Biedna Nora zmuszona będzie przesiedzieć na ławeczce wiele godzin, ponieważ James spotyka podchmielonych angielskich marynarzy, którzy wdają się w bójkę. James próbując interweniować wraz z nimi zostanie aresztowany przez habsburską policję i wypuszczony dopiero po dłuższym czasie.

Również miejsce w Berlitz School jest już zajęte. Młoda para kontynuuje więc podróż dalej na południe, do Puli, do filii szkoły i tam zostaje przez kilka miesięcy, bo James otrzymuje obiecaną posadę.

W niecały rok później Joyce przenosi się do Triestu. Ma wiele różnych pomysłów na życie. Utrzymuje się ucząc angielskiego w Berlitz School i później w szkole handlowej. Daje lekcje prywatne w zamożnych domach mieszczańskich. Ponieważ już na studiach w Irlandii dobrze poznał język włoski, teraz uczy się również dialektu. Do dziś zachowała się korespondencja Joyce’a w tychże językach. Pobiera lekcje śpiewu i bierze udział w niektórych spektaklach operowych. Pisze i próbuje coś wydawać, póki co z niewielkim skutkiem. Za to współpracuje z lokalnym dziennikiem ,,Il Piccolo” (istniejącym do dziś) i tam jego artykuły, pisane wyrafinowanym językiem włoskim, cieszą się powodzeniem.

W Trieście rodzi się dwójka dzieci Joyce’a, Giorgio i Lucia. Czteroosobowa rodzina z trudem wiąże koniec z końcem, pieniędzy nigdy nie starcza. Zmienia adres mniej więcej co półtora roku albo i mniej, przeprowadza się ośmiokrotnie w okresie lat dziesięciu. James często włóczy się po knajpach i spelunkach na Starym Mieście nie tylko w poszukiwaniu lokalnego folkloru: pije do późnej nocy czy ma za co, czy nie. Brat Jamesa, Stanislaus, będzie płacił jego długi i doprowadzał do domu.

Joyce sprowadził brata do Triestu zaraz na początku swojego pobytu, też jako nauczyciela angielskiego. Stanislaus stanie się jego ostoją, dobrym duchem wyciągającym go z tarapatów, również finansowych. Stanislaus pozostanie w Trieście do końca życia.

W roku 1907 zgłasza się do Joyce’a na prywatne lekcje pewien znakomicie prosperujący kupiec żydowskiego pochodzenia, Ettore Schmitz. Różnica wieku – Schmitz jest starszy o 20 lat – a przede wszystkim społecznego statusu sprawia, że nie zostają przyjaciółmi w pełnym tego słowa znaczeniu, lecz przypadają sobie do gustu, darzą się wzajemnym szacunkiem.

Joyce pokazuje Schmitz’owi swoje utwory a ten bardzo je docenia i zachęca młodego pisarza do kontynuowania imprezy. ,,Pożycza” mu pieniądze, pomaga. A po jakimś czasie przyznaje, że pod pseudonimem Italo Svevo i on pisze. Tym razem Joyce zostaje pod wrażeniem prozy Sveva. Dodaje mu odwagi, kontaktuje z wydawcami. Svevo osiąga sukces i uznanie w latach dwudziestych, mniej więcej w tym samym czasie, co Joyce, i do dziś uważany jest za najważniejszego powieściopisarza włoskiego tego okresu.

Różni krytycy literaccy będą się doszukiwać wzajemnych wpływów w twórczości obydwu pisarzy. I nie znajdą, bo te dwie silne osobowości pozostaną ,,przy swoim”, zachowując odrębność oraz indywidualny styl. W każdym razie muzeum Joyce’a i muzeum Sveva znajdują się dziś w tym samym budynku na starym mieście.


W Trieście Joyce rozpoczyna pracę nad Ulissesem. Za prototyp, wzór do postaci Leopolda Blooma posłużył mu Svevo, jego pochodzenie, niektóre cechy charakteru. Sam autor zaś utożsamiany będzie z młodym Dedalusem.


Joyce pozostanie w Trieście aż do roku 1915.

Po rozpoczęciu I wojny światowej Stanislaus zostaje internowany przez władze austriackie, James za namową przyjaciół wyjedzie do Zurychu sponsorowany przez Ezrę Pounda. Uważa jednak Triest za ,,swoje” miasto, próbuje tu wrócić po zakończeniu wojny w 1919 r.

Zastaje już zupełnie inną rzeczywistość. Pod administracją włoską atmosfera się zmienia. Cóż, do nowej stolicy, Rzymu, jest znacznie dalej, niż do Wiednia, portów takich, jak Triest też Italia posiada kilka. Życie intelektualne i artystyczne ubożeje, szuka na nowo własnej tożsamości. ,,Jak nuda!” orzeka Joyce i po kilku miesiącach wyjeżdża, tym razem ostatecznie. Naoczni świadkowie, osoby z jego otoczenia opowiadały, że nawet kiedy osiadł definitywnie w Paryżu, rodzina Joyce’ów między sobą rozmawiała w triesteńskim dialekcie.

I jeszcze jeden skandaliczny szczegół: James ożenił się z Norą, postacią też dość ekscentryczną, ale która bohatersko towarzyszyła mu w doli i niedoli, ale dopiero w roku 1931.

Taki wiek, ten wiek dwudziesty…


Zdjęcia:

  1. Pomnik Joyce’a na Ponte Rosso
  2. Skwer przed Dworcem Centralnym
  3. Opera – Teatro Verdi