Tak powstała Nagra. Nagrastory 4

You are currently viewing Tak powstała Nagra. Nagrastory 4

Koniec II Wojny Światowej zastał rodzinę Kudelskich w Genewie. Szwajcaria to bogaty kraj, ale nie oznacza to, że bogaci są wszyscy. W okresie międzywojennym ojciec Stefana był wysoko postawionym urzędnikiem państwowym, a Kudelscy byli bardziej niż zamożni. Niestety majątek pozostał w Polsce i po wojnie nie było szans, aby cokolwiek odzyskać, a tym bardziej zważywszy na piękną wojenna kartę, do Polski wrócić. Trzeba było jakoś urządzić się na miejscu.

Tadeusz Kudelski przekroczył 50. Znał kilka języków, miał znakomite umiejętności i przez wiele lat obracał się w międzynarodowym środowisku ludzi pracujących w zarządzaniu przemysłem. Był w pełni sił i pełen nadziei. Odnalazł byłych partnerów we Francji i próbował odzyskać pozycję przemysłowego managera. Niestety jako emigrant, nie był już tak atrakcyjnym współpracownikiem, jak przedstawiciel polskiego rządu. Propozycje finansowej współpracy były niezadowalające, a nadzieje topniały. I wtedy wydarzyła się rzecz niebywała. Mówią, że karma wraca i tym razem objawiła się w niezwykle pożytecznej formie.

Ojciec przed wojną był specjalistą od przemysłu chemicznego. Jako menażer zainteresował przemysłowców swoim niezwykle uzdolnionym kolegą ze studiów, cenionym naukowcem Tadeuszem Sendzimirem, nazywanym Edisonem metalurgii. Tadeusz Kudelski go wspomógł i znalazł mu ciekawe miejsce rozwoju na Śląsku, gdzie wdrożono z ogromnym sukcesem jego patent nowatorskiej obróbki blachy, a dokładnie cynkowania i wyżarzanie na skalę przemysłową.

Potem skontaktował go z przemysłowcem Zdzisławem Invaldem, dla którego Sendzimir przygotowywał i wdrażał kolejne wynalazki, a przede wszystkim, patent ciągłego walcowania blachy na zimno. Śmiał się, że będzie się z ojcem Stefana dzielił dochodami z tych patentów, bo sam by nigdy w takie miejsce nie dotarł. Ojciec nigdy na to nie liczył, ale Sendzimir, swoje żarty jak się okazało traktował poważnie, co w czasie wojny, a szczególnie po jej zakończeniu okazało się zbawienne.

Firmę Invalda, kupiło w latach 30. XX w. Armco i namówiło Sendzimira na emigracje do USA (razem z wynalazkami), gdzie zrobił oszałamiającą karierę, a przy okazji uniknął wojny, która toczyła się w Europie. Już wtedy przesyłał ojcu drobne procenty od zysków, a po wojnie była to jedna, ale solidna suma, za którą Kudelscy kupili niewielki dom w Prilly, na przedmieściach Lozanny, przy rue De Cossonay 43. Starczyło też na otwarcie pierwszej fabryki Stefana (może był to raczej warsztat MacGyvera). Ostatecznie Kudelski Group osiadła nieopodal, w Cheseaux (tam włamał się rzezimieszek, którego przestraszył bałagan w biurze szefa) sur Lausanne.

Jeszcze w szkole średniej Stefan Kudelski stworzył domowe laboratorium, w którym zajmował się na przykład urządzeniami do ekstrakcji pyłów z powietrza lub mierzeniem dokładności zegarów z pomocą generatorów kwarcowych (za co dostał patent). Nadal bawiło go składanie radioodbiorników i zaprzyjaźnił się z innym pasjonatem Michelem Devaz, także samoukiem i majsterkowiczem, którego ojciec po wojnie został dyrektorem Radia Geneva. Dla niego powstała pierwsza Nagra.

W 1948 r., w wieku 19 lat Kudelski rozpoczął studia na wydziale fizyki inżynieryjnej na Politechnice w Lozannie, bo to wydawało się najbardziej pokrewne jego zainteresowaniom. Poszukiwał elektroniki, chciał dalej konstruować radioodbiorniki i podobne urządzenia, ale tę można było studiować w USA, na co nie było rodziny stać. Szwajcaria słynęła z mechaniki, tekstyliów i przemysłu chemicznego i tak były wyprofilowane studia.

Nudziło go to. Chodził tylko na te zajęcia, na które musiał. Za to prowadził doświadczenia w domu. W czasie wojny wydoroślał i miał poczucie, że na nim spoczywa odpowiedzialność za dalsze losy rodziny, a więc starał się jak najszybciej zarabiać na jej utrzymanie. Twierdził też, że gdyby nie wojna, pewnie by niczego nie osiągnął, bo byłby bogaty i by mu się nie chciało. Tymczasem okazało się, że ma dużo różnorodnych pomysłów, a patenty zaczął otrzymywać jeszcze zanim stał się pełnoletni (dokumenty podpisywała matka).

Na pierwszym roku studiów wpadł na pomysł wykorzystania taśmy magnetofonowej jako nośnika pamięci, sterującego procesem automatyzacji w fabrykach. Dokumentację dotyczącą magnetofonów Niemcy, w ramach reparacji wojennych, udostępnili publicznie (po niemiecku), ale Kudelski znał polski, francuski, włoski i angielski, a niemieckiego nie. Kiedy był w trakcie poszukiwań uszkodzonego magnetofonu (nie miał pieniędzy na nowy), żeby na nim oprzeć swoją konstrukcję, zauważył na ulicy samochód reportażowy Radia Genewa i wpadł na kolejny pomysł, żeby zrobić przenośny, zawodowy magnetofon reporterski.

Na szczęście nikt poza nim na to nie wpadł, bo prace nad prototypem Nagry trwały dwa lata. Magnetofon był gotów w 1951 r., a opowieść o tym w jak prymitywnych działo się to warunkach mrozi krew w żyłach, ale też tłumaczy, skąd u naszego geniusza zamiłowanie do chaosu i bałaganu na zawsze. Stefan prowadził obliczenia, według których dwójka jego przyjaciół (Hinduska Josetou, dziewczyna konstruktora i Michał Hawriłow, towarzysz zabaw z dzieciństwa w Stanisławowie i działań przemytniczych pomiędzy Szwajcarią, a Francją) przygotowywała części na ręcznych tokarkach. Całość, także ręcznie, składał sam mistrz i na pewno przydały mu się wojenne doświadczenia z zegarkami.

W takich urządzeniach ogromną wagę przywiązuje się do ich kalibracji. W manufakturze Nagra np. regulacja przesuwu taśmy była kontrolowana przy pomocy nagrania sonat Ludwika van Beethovena. Jako muzyk, taką metodę świetnie rozumiem, a nierównomiernie działające i pracujące we własnym, a nie fabrycznym tempie magnetofony, zawsze były zmorą reżyserów dźwięku, aż do czasu zastosowania generatorów kwarcowych. Oznacza to także, że chociaż nikt się tego nie sprawdzał, prawdopodobnie Kudelski miał absolutny słuch, a nie tylko zamiłowanie i dużą znajomość muzyki klasycznej.

Urządzenie było bardzo proste, a wygląd miało pastewny (stąd insynuacje, że to skrzynka na naboje), ale jakość uzyskanych nagrań okazała się znakomita. Nie tylko wystarczająca jako zapis dla sterownika fabrycznych maszyn, ale także jako zawodowy magnetofon, służący do nagrań. Następnym pomysłem była może nie masowa, ale seryjna produkcja. Tu jednak szybko zaczęły się problemy. Technicy radiowi wręcz oświadczyli, że zrobią wszystko, aby Nagra nie znalazła zastosowania w radio, bo przez nią stracą kontrolę nad nagrywaniem, a co za tym idzie i pracę.

Na szczęście los czuwał nad niefrasobliwym, młodym człowiekiem. W 1952 r. szwajcarska ekipa planowała zdobyć Mount Everest (jeszcze wtedy niezdobyty) i postanowiono zrobić dokumentację tej wyprawy. Zwrócono się do Kudelskiego, a on we właściwy sobie sposób przeprowadził testy (umieszczał Nagrę w pudle z lodem, lub śniegiem z Co2), a następnie dostosował magnetofon do wymagań. Himalaiści doszli tylko do wysokości 8 600 m.n.p.m., ale i tak Nagra zyskała sławę i renomę.

W tym samym czasie w Lozannie zorganizowano The First International Amateur Recording Contest. Kudelski zgłosił się do konkursu i przedstawił reportaż nagrany na szczycie Notre Dame w Paryżu, za co otrzymał pierwszą nagrodę. Na wystawie byli dyrektorzy wielu organizacji radiowych. Zarówno reportaż jak i sprzęt zrobił furorę, a nagranie uznano za perfekcyjne. Do konstruktora zgłosiła się niemiecka AEG i chciała za duże pieniądze odkupić patent. To zdecydowało, że Kudelski postanowił sam zająć się swoim wynalazkiem.

Umówił się na wspólne interesy z pewnym człowiekiem z Genewy i w 1952 r. zrezygnował ze studiów, bo na zajęcia to już wtedy w ogóle nie miał czasu chadzać. Umowa, którą podpisał była całkiem nierealna, bo przydomowym warsztacie nie był w stanie wyprodukować ze swoją dzielną, amatorską załogą tylu magnetofonów ilu obiecał, poza tym liczył, ze człowiek z Genewy pomoże mu w sprzedaży urządzeń, i to także okazało się nierealne. Na szczęście ojciec młodego człowieka był specjalistą od bussinesów i wynegocjował korzystne rozwiązanie tej niefrasobliwie zawartej umowy.

Oczywiście sprzedawano pojedyncze magnetofony, a Nagra pokazywana przy różnych okazjach zawsze wzbudzała entuzjazm i sensację. Kolejnym takim sukcesem był udział, w 1953 r., w eksperymencie Augusta Piccarda, który tym razem zanurzał się wielokrotnie w batyskafie Triest, w wodach Morza Śródziemnego. Piccard był szwajcarskim fizykiem, badaczem i wynalazcą i wraz z synem Jacquesem, oceanologiem i inżynierem kontynuował swoje badania, które rozpoczął jeszcze w latach 20. XX w. Jacques w 1960 r. zanurzył się nawet w Rowie Mariańskim i wtedy towarzyszyła mu Nagra 3.

W eksperymencie na morzu Śródziemnym brało udział ok. 100 dziennikarzy i reporterów, stacjonujących na Corvette Fenice, a Kudelski reprezentował scalone siły szwajcarskich rozgłośni w Genewie i Lozannie. Może zdolności reporterskich konstruktora nie oceniono wysoko, ale sprzęt sprawdził się znakomicie. Zaowocowało to zakupem kilku aparatów przez włoskie radio R.A.I. Później Włosi zakupili kilka magnetofonów Nagra III na potrzeby Igrzysk Olimpijskich w Rzymie w 1960 r., a przy okazji większa partię magnetofonów dla radia płacąc zaliczkę, co też nie było bez znaczenia.

Momentem w którym sukces zawitał w progi rodziny Kudelskich było powstanie w 1958 r. Nagry III. Był to magnetofon tranzystorowy i przystosowany do współpracy z kamerą filmową, gwarantując synchroniczny zapis obrazu z dźwiękiem. Ważył 6,35 kg. Za debiut kinowy Nagry można uznać film Marcela Camusa Czarny Orfeusz, który kręcono w 1959 r. W filmie zastosowano Nagry III i III NP (pierwszy model w pełni przystosowany do pracy na planie filmowym).

W trakcie zapisu magnetofon pracował stabilnie, a specjalna głowica zapisywała sygnał z kamery – generator 50 Hz, który wraz ze zmianami obrotów (prędkości pracy silnika kamery) ulega modyfikacjom. Sygnał ten nazwano pilot tonem albo elektroniczną perforacją. Pilot zapisywany był na dwóch śladach pod kątem 45˚ i na skutek przeciwfazy nie przedostawał się do użytecznego sygnału. Mogła go przeczytać tylko inna Nagra, wyposażona w dodatkową specjalna głowicę. Do montażu, dźwięk przepisywano na magnetyczną taśmę perforowaną. Przy odtwarzaniu, na podstawie informacji zawartych w pilot tonie, magnetofon zmieniał prędkość odczytu lub prędkość przesuwu taśmy perforowanej na główce magnetycznej. W efekcie otrzymywaliśmy dwie taśmy perforowane: obrazu i dźwięku o tej samej długości.

Dzięki jakości wykonania i niezawodności Nagra podbiła rynek i wkrótce był to podstawowy typ magnetofonu używany przez reporterów radiowych, telewizyjnych i studia filmowe na całym świecie.