Muzyka w starożytnej Grecji

You are currently viewing Muzyka w starożytnej Grecji

Grecja, choć jest dla nas kolebką sztuk, nigdy nie była kolebką muzyki. Nie powstał tu żaden znaczący instrument muzyczny. Skale, w jakich grano, nazywano frygijską i lidyjską itd., czyli nie były greckie, a przysposobione. Używano obcych nazw instrumentów, a instrumenty były raczej prymitywne i proste, co kontrastowało z innymi sztukami. Grecja, z racji swego położenia utrzymywała bogate kontakty z sąsiadami i stąd w jej sztuce nastąpiła kompilacja elementów sztuki ze wszystkich tych regionów. Omawiając jej kulturę najczęściej mówi się o Rzymianach, ponieważ po podbiciu Grecji, za ich pośrednictwem przekazano ją średniowiecznej, chrześcijańskiej Europie. Z czasów starożytnej Grecji wywodzi się większość określeń związanych z teatrem i muzyką (muzyka, orkiestra, scena, rytm, harmonia, chór, kanon, symfonia), choć na przestrzeni wieków znaczenie nazw niekiedy zmieniało się. 

Nie uprawiano muzyki, jako sztuki samodzielnej. Była ona podporządkowana deklamacji, pieśniom i tańcom, w ramach sztuki synkretycznej. Wiersze interpretowano jako śpiewną, rytmiczną melorecytację. Praktyki dramatyczne w Grecji były połączeniem słów, gestów i muzyki. Wielkie eposy greckie, jak Iliada i Odyseja były śpiewane przy akompaniamencie liry, czy kitary, a antyczne dramaty wystawiano na scenie w sposób zbliżony do dzisiejszych oper – z udziałem śpiewaków, chóru, tancerzy i instrumentów. 

Śpiew chóralny zapożyczyli Grecy z dawnej kultury kreteńskiej. Prawdopodobnie stamtąd pochodził zwyczaj łączenia śpiewu chóralnego z tańcem, choć istniały także chóry nie tańczące. Śpiew chóralny był ceniony wysoko jako przejaw demokracji. Od VI w. chór kończył wszelkie zawody sportowe. Autor dramatyczny miał za zadanie skomponować muzykę, wyćwiczyć śpiewaków i osobiście poprowadzić wykonanie. W teatrze pierwszy aktor który pojawił się na scenie był przewodnikiem chóru. Dopiero rozwój dramatu spowodował, że ważniejsi od chóru stali się aktorzy.

Muzyka związana była z obrzędami kultowymi, ale także towarzyszyła ludziom na innych płaszczyznach: podczas uczt, bitew i walk, w teatrach, szkołach. Nigdy nie była sztuką najważniejszą. Większym szacunkiem cieszyła się poezja, sztuki plastyczne i sport. Natomiast wszelkim obchodom towarzyszyły pieśni ku czci bogów: peany i prozodiony. Muzycy występowali w licznych konkursach, chociażby występach chórów, tancerzy czy śpiewaków. W Delfach odbywały się igrzyska pytyjskie (na wzór sportowych igrzysk olimpijskich) ku czci boga muzyki i piękna – Apollina. Opierały się na rywalizacji muzyków prezentujących swoje umiejętności. Miały też charakter religijny. Artyści wykorzystywali nomosy – solowe pieśni poetyckie przy wtórze kitary. Ody komponowano na cześć zwycięzców igrzysk. Do dziś zachowały się ody Pindara (teksty). Najbardziej ceniono popisy wokalne, a za czasów Homera (VIII w. p. n. e.) była grupa artystów, którzy popisywali się melorecytacją poezji przy dźwiękach kithary.

Owa spójność muzyki i literatury odzwierciedla się w identycznych formach muzyki i poezji: rapsodach, hymnach, dytyrambach, odach, elegiach. Muzyka nie miała nawet własnej muzy – patronki, chociaż kilka z nich zajmowało się muzyką pośrednio:

  • Melpomena – śpiewająca, śpiewaczka – opiekowała się tragedią,
  • Talia – rozkoszna – muza komedii,
  • Terpsychora – kochająca taniec – muza tańca i pieśni chóralnej (z lirą),
  • Polihymnia – obfitująca w hymny – muza poezji sakralnej i hymnicznej oraz pantomimy,
  • Euterpe – radosna – muza poezji lirycznej i gry na aulosie (z aulosem),
  • Kalliope – o pięknym głosie – muza poezji epicznej (z rylcem i trąbką),
  • Erato – umiłowana, pożądana, namiętna – muza poezji miłosnej (z kitarą),
  • Urania – niebiańska – patronka astronomii,
  • Klio – głosząca sławę – patronka historii.


Pewną samodzielność posiadały niektóre formy tańca, do których grano na aulosach. Miały głównie charakter symboliczny, a najbardziej znane to: taniec wojenny, gimnastyczny, żałobny, pantomimiczny, i komediowy. W okresie hellenistycznym, także muzyka usamodzielniła się (IV – I w. n.e.), zaczęła stanowić źródło przyjemności i radości życia. Często wiązano ją z kultem zmysłowego boga Dionizosa. Wtedy też wyodrębniły się poezja, dramat, taniec i muzyka, jako oddzielne gałęzie sztuki. Popularność zdobyły pieśni biesiadne, tańce, popisy gry na instrumentach. 

Platon (IV w. p.n.e.) samodzielnej muzyki instrumentalnej nie lubił i oceniał ją, jako najgorszą ze złych gustów. Ten sam Platon uważał jednak, że muzyka powinna stanowić podstawę greckiego wykształcenia. Każdy chłopiec przez trzy lata uczył się muzyki i gry na instrumentach. Ateńczycy obowiązkowo – na lirze. W okresie hellenistycznym zaprzestano nauki gry na aulosie (na aulosach grały greckie prostytutki). Negatywnie oceniali ją Platon i Arystoteles. Także pitagorejczycy oceniali muzykę na aulosie jako złą i demoralizującą.

Grecja wytworzyła swój system muzyczny, skale i notację. Notacja była znana już w IV w. p.n.e. Do notowania wysokości dźwięków używano kombinacji liter alfabetu, innych dla muzyki wokalnej, innych dla instrumentalnej. Nigdzie więcej takiego systemu nie stosowano. Litery układano w trzech pozycjach, co odpowiada naszym znakom chromatycznym. Grecy znali chromatykę, a nawet ćwierćtonowość, którą nazywali enharmoniką. Pojęcie znaków chromatycznych nie było znane. Jednocześnie tak zagmatwali stworzony przez siebie system, ze sami mylili nazwy i używali tych samych słów na określenie różnych zjawisk. 

Rytm był ściśle podporządkowany poezji, a więc muzyka była formą melorecytacji uzależnionej od słowa. Tempo ulegało ciągłym wahaniom i zależało od temperamentu wykonawcy. Wartości rytmiczne zaznaczano dodatkowymi znakami. Prawdopodobnie nie stosowano w sposób świadomy dynamiki. To, co wiemy o zapisie zawdzięczamy traktatom Alypiosa i Boeciusza. Był to system bardzo nieprecyzyjny i niedoskonały tak, że na jego podstawie nie sposób odtworzyć precyzyjne brzmienia zachowanego w zapisie utworów. Trudno też ustalić bezwzględną wysokość zapisanych dźwięków. Można też przypuszczać, że zapis ten bardziej przypominał tabulaturę. Jedno jest pewne, że muzyki greckiej, na podstawie tej notacji odczytać nie potrafimy, chociaż wiemy, że była w skali pentatonicznej (świadczy o tym dobór strun i to, że było ich pięć). 

Glissando było w muzyce zabronione. Śpiew opierał się na dokładnej intonacji, nawet ćwierćtonów. Ptolemeusz pisał, że ślizgające się dźwięki są wrogiem melodii. Plutarch ubolewał, że w czasach hellenistycznych całkowicie zaniedbano wykonywanie mikro dźwięków i większość ludności zatraciła zdolność rozpoznawania interwałów nazywanych enharmonicznymi. Arystoksenes mikrodźwięki określał jako zabarwienia.

Zachowało się zaledwie kilkanaście (podobno 51) zapisów, uzupełnionych o prawidła, które znajdujemy w pracach teoretycznych, co daje nam jedynie mglisty obraz zarówno sztuki wykonawczej jak i materii muzycznej jaką dysponowano. Są to peany z końca II w, hymny delfickie odnalezione w XIX w przez archeologów francuskich. Dialog z Orastesa Eurypidesa i Ifigenia w Aulidzie tego samego autora. Wystawił ją syn poety w 405 r. n.e. Popularność muzyki greckiej w świecie nowożytnym to raczej opowiadanie o niej i odwoływanie się do rzeczywistych lub przetworzonych informacji wywodzących się ze źródeł greckich, ale piszących o muzyce, a nie będących muzyką. Muzyką, jako częścią, wcale nie dominującą, spuścizny kulturalnej i naukowej jaką po sobie pozostawili Grecy.

Grecy wyróżniali skale. Miały określone znaczenie etyczne i symbolizowały określone cechy. Przywędrowały do Grecji ze Wschodu, głównie Azji Mniejszej, a na ich pochodzenie wskazują nazwy. Skala dorycka była mężna i wojownicza, hypodorycka – majestatyczna i stanowcza, miksolidyjska – wzruszająca i płaczliwa, frygijska – podniecająca i bachiczna, hypofrygijska – pełna wigoru, lidyjska – żałobna, hypolidyjska – rozwiązła i rozpustna.

Prawdopodobnie odnosiło się to nie do układu modii w ramach skali, ale bezwzględnej wysokości dźwięku. Skal było bardzo wiele: beocka, jastyjska, jońska, lokrycka, syntonolidyjska. Ich opisy są tak nieprecyzyjne, że trudno dociec, jakie dźwięki obejmowały. Dziś znamy tylko te, które do swojego systemu zakwalifikował Euklides. 

Znano pojecie harmonii i pisano, że musi mieć ethos lub patos. Określony ethos powstawał w związku z dźwiękiem podniecającym (wysoki) lub miękkim (niski). W Grecji pojawiła się prymitywna wielogłosowość nazwana przez Platona „heterofonią” (gr. heteros – różny; phonos – dźwięk). Dotyczyło to śpiewu z akompaniamentem instrumentu, który gra warianty śpiewanej melodii. Istnieje podejrzenie, że taka forma istniała już w Starożytnym Egipcie.

W antycznej Grecji rozwinęła się bogato teoria muzyki. Powstał system dźwiękowy. Rytmy typowe dla muzyki europejskiej wywodzą się od starożytnych miar poetyckich, a używany do dziś podział współbrzmień na konsonanse i dysonanse został ustanowiony przez Pitagorasa. Powiązań pomiędzy muzyką a matematyką poszukiwali inni pitagorejczycy z Euklidesem na czele. W II w. n.e.  w matematyczny sposób o muzyce pisał Ptolemeusz. Żyjący w IV w. p.n.e. Arystoksenes z Tarentu uważany jest za pierwszego psychologa muzyki. Pisze też o falach stojących jakie tworzą się w instrumencie i falach biegnących jakie przenoszą dźwięk powietrzem do naszych uszu.

Pitagoras z Samos (570 – 497 p.n.e.) jest odkrywcą wibracji, jako przyczyny powstawania dźwięku. Stworzył podstawy teoretyczne wyznaczania wysokości dźwięku. Do badań używał monochordu. Interwały przedstawiał, jako współczynnik długości strun dźwięku dolnego do górnego. Ustalił, że oktawa to 1:2, kwinta 2:3, a kwarta 3:4 itd. Stosunki częstotliwości odpowiednich dźwięków są odwróceniem stosunków długości obu strun. Pitagoras wychodził z założenia, że dalej nie trzeba dzielić struny, bo inne dźwięki można wyliczyć przez dodawanie i odejmowanie już posiadanych interwałów. Oktawa dzieliła się na 35, a nawet 50 części (ang. Pythagorean scale). System nazwano kwintowym. Później na tej podstawie powstało koło kwintowe, które stosujemy do wyliczania ilości znaków przykluczowych dla danej tonacji.

Matematycznymi podstawami muzyki zajmowali się m.in.: Arystoteles (IV w. p.n.e.) i Didymos z Aleksandrii (I w. n.e.). Arystoteles pisze, że niektórzy ludzie pod wpływam melodii wpadają w stan zachwytu, uspokajają się. Zachowują się jakby zażyli środek uśmierzający ból. Stan taki określa jako kátharsis, czyli duchowe oczyszczenie. Muzyką leczono też choroby ciała. Na ischias najlepsza była gra na aulosie w skali frygijskiej.

Opracowany przez Didymosa system nazywamy kwintowo-tercjowym. Podzielił strunę na pięć części i uzyskał tercję o współczynniku 5:4. Jego tercja była mniejsza od tercji Pitagorasa i brzmiała konsonansowo. Fundamentalne traktaty dotyczące historii muzyki pozostawili po sobie Glaukos z Region i Heraklides z Pontu, a także Plutarch. Kiedy wiedza o oriencie nie była jeszcze powszechna, wiele cech i atrybutów, których kolebką są kraje arabskie na trwale przypisano Grekom.

W starożytnej Grecji muzyka była traktowana jako dar bogów, odbicie harmonii sfer wszechświata. Przypisywano jej wielką moc oddziaływania na ludzkie dusze. Pełniła ogromną rolę w wychowywaniu i kształceniu młodzieży, a konkursy muzyczne dorównywały znaczeniem konkurencjom olimpijskim. Nie wiemy jak brzmiała muzyka grecka, ale możemy o niej przeczytać w mitologii greckiej, a sceny muzyczne i instrumenty obejrzeć na pozostałościach plastycznych. Wiemy więc, że Apollo grywał na lirze i kitarze. Homer wspomina o pasterzach grających na fletni Pana. Na wazach greckich często przedstawiani są grajkowie dmuchający w piszczałki pojedyncze – aulosy, bądź podwójne – biaulosy.